Na filmy o podróżach w czasie nie trzeba mnie dwa razy namawiać. To jeden z moich ulubionych motywów w kinie, w związku czym, jak coś takiego mi wpadnie w łapy to oglądam nie pytając o wiele. Nie jest to pierwsza podróż w czasie w wydaniu koreańskim (11 A.M. czy 2009 Lost Memory), tym razem w odsłonie romantycznej. Recenzja filmu Will You Be There?
O czym jest film Will You Be There?
Su-hyeon (Yun-seok Kim) to doświadczony chirurg, którego dni są policzone. Cierpiący na raka płuc nie pożyje dłużej niż pół roku. Z pobytu w Kambodży, gdzie bezinteresownie pomagał dzieciom pokrzywdzonym przez powódź, przywozi ze sobą sposób na spełnienie swojego największego marzenia. Su-hyeon przed śmiercią chciałby zobaczyć raz jeszcze Su-a (Seo-jin Chae), swoją dawną miłość, której nie widział od trzydziestu lat. Aby tego dokonać, cofa się w czasie do ostatnich dni razem. W 1985 roku spotyka samego siebie i nawiązuje kontakt. Młodsza wersja Su-hyeona (Yo-han Byeon) nie jest w ciemię bita i szybko domyśla się, że coś jest nie tak. Przecież jest szczęśliwy z Su-a, która chce mieć z nim dzieci, więc nie ma powodu, dla którego przez następne 30 lat miałby jej nie zobaczyć. Jak się okazuje Su-a wkrótce zginie w nieszczęśliwym wypadku, a do tego starszy Su-hyeon wcale nie ma zamiaru jej ratować, choćby bardzo chciał. Obawia się, że taka zmiana może sprawić, że wymaże z istnienia swoją 20-letnią córkę, którą ma z inną kobietą. Młody Su-hyeon jednak nie zamierza ot tak się poddać i bezczynnie patrzeć na to, jak jego ukochana ginie.
Recenzja filmu Will You Be There?
W moich recenzjach filmów o podróżach w czasie i innych czasowych pętlach zwykle następuje akapit o podejściu twórców do takich historii. Se poszukajcie, a tymczasem ja ograniczę się do poinformowania, że podejście twórców Will You Be There? jest rozrywkowe, a co za tym idzie nie spodziewajcie się rozkmin o paradoksach i innych naukowych rozważań związanych z podróżami w czasie. Zostały tu one sprowadzone do minimum. Ratujesz kogoś 30 lat wcześniej, jest szansa, że po 30 latach ta osoba dalej będzie żyła, nic innego się w przyszłości nie zmieni. Tak samo spotkanie dwóch wersji jednej osoby, nie zaburzy nijak czasowego kontinuum, więc spokojnie mogą sobie rozmawiać, dotykać się itd. Podobnie świadomość poznania siebie z przyszłości zupełnie nic nie zmieni. To niewątpliwie rzadkie wydarzenie nie będzie miało żadnego wpływu na zainteresowane osoby – choć młody w pewnym momencie życia poznał starego siebie, to dalej poprowadzi życie zupełnie tak samo, jak w sytuacji, gdy się nie poznał. Oczywiście poza najważniejszymi rzeczami typu ratować czy nie ratować, o których zmianie debatują. Wszystko inne się nie zmieni. No wiecie, ocaliliśmy kogoś, kto kiedyś umarł. Taka zmiana teoretycznie miałaby wpływ nie tylko na tę osobę, ale i na wszystkie inne osoby, które ją znały. Bo ja wiem. Iks poszedłby z nią na kawę, gdzie wszystko, co się wydarzyło byłoby nowe i uruchomiło miliony nowych zdarzeń (oblana kawą wkurzona kelnerka w tych nerwach zapomina iść po dziecko do przedszkola, a ono ginie w strzelaninie…). Autorów Will You Be There? takie niuanse nie interesują. Oni opowiadają historię dwójki zakochanych ludzi oraz przyjaciela Su-hyeona, policjanta.
Co za tym idzie jest rozrywkowo, a podróże w czasie są jedynie pretekstem do snucia wzruszająco-zabawnej historii o zakochanych, w ten uroczy sposób, z którego południowokoreańskie kino słynie. Kto widział jakiś ich romantyczny film ten wie, o co chodzi, a kto nie widział, niech zobaczy. Ta pretekstowość podróżoczasowa jest posunięta do tego stopnia, że sam sposób podróży w czasie jest absurdalny. Choć akurat mnie się podobał, bo jestem zdania, że skoro film jest o podróżach w czasie, to od razu przechodźmy do podróżowania w czasie. Albo jeśli jest o zabijaniu nastolatków, to zabijajmy. Ile jest nudnych slasherów, które poświęcają godzinę zanim dojdzie się do sedna? Podobnie z tymi podróżami, sporo jest filmów, które próbują jakoś logicznie wytłumaczyć, jak w ogóle doszło do możliwości czasowych podróży. Po co? Widza interesuje akcja, a nie jej zawiązanie. I w Will You Be There? nie ma właśnie takiego przeciągania, co jest fajne. Su-hyeon przywozi z Kambodży… dziesięć ziołowych tabletek, które dostał od kambodżańskiego dziadka. Łyknięcie każdej z nich to jedna podróż w czasie. Voila :).
Jako romantycznemu i wzruszającemu melodramatowi, który nigdy nie bije w żadne ciężkie tony (o ile to możliwe w filmie o kolesiu, który umiera na raka), nie mam Will You Be There? nic do zarzucenia. Film nienachalnie wzrusza eksploatując klasyczną sytuację z gatunku: od trzydziestu lat nie widziałem się z moją prawdziwą i jedyną miłością życia, o której nigdy nie zapomniałem i noszę jej zdjęcie w portfelu. To film właśnie o tym, a nie o podróżach w czasie, więc filmu o miłości się po nim spodziewajcie.
Niestety nie kupuję zachowań bohaterów, właśnie z podróżami w czasie związanych. Szkoda, ale sensu tu brak. Główny bohater robi wszystko, żeby zachować się na przekór logice. Nie wiadomo, czemu np. nie każe sobie rzucić palenia? To pierwsze co każdemu przyszłoby do głowy, a tu wokół tego jeszcze ukręcono dodatkowy, niby emocjonujący wąteczek z policjantem. OK, może, może boi się cokolwiek zmieniać, żeby nie zagrozić swojej córce, ale jeśli tak, to po co w ogóle się ze sobą spotyka? Ma po co żyć, nie ma powodu, żeby dramatycznie skazywał się na śmierć przez uparte milczenie na zasadzie: na przekór matce odmrożę sobie uszy. Dużo więcej rzeczy jest tu przez niego przemilczane, ale to głównie ma na celu sprawienie, by fabuła była zaskakująca i obfitowała w zwroty akcji, gdy bohater wyjmie z rękawa jakąś sensację. Nie byłaby, gdyby nasz bohater od razu wyłożył wszystkie karty na stół.
No ale to pikuś w porównaniu do jeszcze jednej rzeczy z tym związanej, która zupełnie popsuła mi film i o której wspomnę w komentarzu, bo nie chce mi się RT13-ować.
(2285)
Czas na ocenę:
Ocena: 6
6
wg Q-skali
Podsumowanie: Śmiertelnie chory chirurg cofa się w czasie, by jeszcze raz zobaczyć swoją dawną miłość. Romantyczna historia miłosna z podróżami w czasie w tle. Romantyzm na zdecydowany plus. Podróże w czasie na zdecydowany minus.
SPOILER!
Czemu, do diaska, już po tym, jak urodziła mu się córka, główny bohater nie spiknął się na nowo ze swoją dawną miłością??