Do tej pory letnie blockbustery 2017 wielkiej różnicy nie zrobiły. Sytuację zmieni Wonder Woman?
Premiery kinowe weekendu 02-04.06.2017
Wonder Woman (2017) – Poszedłbym
Dlaczego Amazonki mają po dwa cycki?
Trzeba przyznać, że ten i inne zwiastuny bardzo dobrze nakręciły oczekiwanie na Wonder Woman i zapowiedziały fajny film, w którym będzie wszystko co trzeba. Po pierwszych zdjęciach z filmu nie spodziewałem się wiele, ale już w zwiastunie to przeszkadza mi tylko Chris Pine. Całą resztę wydaje mi się, że obejrzę z przyjemnością, a przynajmniej wiele na to wskazuje. Zresztą bez problemu znaleźliby się i tacy widzowie, którzy poszliby na dwie godziny do kina na film, w którym Gal Gadot by tylko stała przez cały czas i się uśmiechała. Choć oczywiście nie w Libanie.
PS. O, Connie Nielsen żyje!
Jak ukraść psa, Gae-leul hoom-chi-neun wan-byeok-han bang-beob (2014) – Poszedłbym
Szkoda, że na koreańskie filmy trzeba czekać i trzy lata zanim pojawią się u nas w kinach. Można by tak napisać, gdyby rzeczywiście się pojawiały po tych trzech latach, ale znakomita większość nie ma takiego szczęścia. Jak ukraść psa szczęście miał, bo nadaje się na Dzień Dziecka, prawdopodobnie sto razy lepiej niż reszta tych familijnych szmir, które przewaliły się przez nasze kina w ostatnich miesiącach.
Wiadomo jak jest z filmami z 2014 roku, wiadomo, że Jak ukraść psa nic nie urwie, ale i tak wygląda na tyle sympatycznie, że Nieposzedłbym byłby krzywdzący.
Sama przeciw wszystkim, Miss Sloane (2016) – Nie poszedłbym
Przeciętny zwiastun często zapowiada przeciętny film. Wydaje się, że w tym przypadku ta zasada powinna się sprawdzić, choć widać też, że Miss Sloane nie będzie stratą czasu. Przynajmniej w kontekście obejrzenia filmu, a nie obejrzenia filmu w kinie. Bo do kina nie widzę tu wystarczająco dużo zalet. A informacja, że Jessica Chastain została nominowana za tę rolę do Złotego Globu nie ma się nijak do chęci obejrzenia filmu. Dla mnie to totalnie niezrozumiałe, że ktoś uważa, że jedno wynika z drugiego. No ale myślę, że ludzie się na to łapią, nie zwracając uwagi na to, że dobrze zagrać można i w beznadziejnym filmie.
Nazywam się Cukinia, Ma Vie de Courgette (2016) – Nie poszedłbym
Nie lubię takiej animacji, a szkoda, bo film wydaje się być ciekawy i wartościowy i wystarczająco rozrywkowy przy jednocześnie smutniejszym tonie. No szkoda, że nie zrobili go po Bożemu z aktorami!
Sieranevada (2016) – Poszedłbym
Rumuńskie (rumuńsko-chorwacko-francusko-macedońsko-bośnioihercegowińskie) kino społeczne – zawsze. Tylko ten running time trochę odstrasza, bo jednak w kinie na rumuńskim filmie trzy godziny wytrzymać to brzmi jak z podręcznika hipstera pt. „50 rzeczy do zrobienia przed śmiercią”.
mamy2mamy, Telle mere, telle fille (2017) – Nie poszedłbym
Nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej niż w Ojcu panny młodej 2, więc nie widzę powodu, żeby pchać się na to do kina. Nawet jeśli Juliette Binoche wygląda bardzo ładnie. Na spokojnie kiedyś w domu, choć myślę, że raczej nie.
Gra pozorów, Teesklejad (2016) – Nie poszedłbym
Ciężko o Poszedłbyma dla filmów, po których obejrzeniu zwiastuna muszę sprawdzić opis dystrybutora, żeby wiedzieć, o czym są.
Aby naprawić swój związek, Anna i Juhan wyjeżdżają do szklanej willi nad morzem, wynajętej im przez świetnie sytuowanych znajomych. Na miejscu bohaterowie są świadkami wypadku na skalistym wybrzeżu. Udzielają pomocy i schronienia rannej kobiecie oraz jej mężowi. Szybko się okazuje, że obie pary mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. Goście sądzą, że dom należy do Anny i Juhana, a oni nie wyprowadzają ich z błędu. Wchodzą w nowe role i rozpoczynają z obcymi grę prowadzącą do destrukcji… (Opis dystr.)