Czyli co Q-Słonko widziało w marcu
Filmowy marzec 2017 w ocenach
9
– Logan
Przyszłość. Wolverine dorabia jako kierowca Ubera opiekując się zniedołężniałym profesorem Xavierem oraz posiadającą niezwykłe zdolności dziewczynką. Znakomity dramat z elementami komiksu, który postawił na bohaterów, a nie na bezmyślną akcję.
8
– Amelia, Amélie. Le Fabuleux Destin d’Amélie Poulain
Uciekająca w świat fantazji dziewczyna postanawia na lepsze zmienić życie znajomych i przyjaciół. Oglądałem raz, nie podobało mi się. Po latach doceniłem bajkowy klimat i oryginalność filmu Jeuneta.
– Inside Out [W głowie się nie mieści]
Pięć emocji kontroluje zachowanie kilkuletniej Riley. Problemy zaczynają pojawiać się wraz z przeprowadzką z rodzicami do San Francisco. Jeden z najlepszych filmów animowanych ostatnich lat.
– Kong: Skull Island [Kong: Wyspa Czaszki]
Wspierani oddziałem kawalerii powietrznej naukowcy ruszają na eksplorację wyspy, którą zamieszkują gigantyczne stwory. Bardzo dobra rozrywka polana świetnym sosem zapomnianego już gatunku: film o wojnie w Wietnamie. Dawać więcej.
– Patriot’s Day [Dzień patriotów]
Film Petera Berga odtwarza wydarzenia związane z zamachem bombowym podczas maratonu w Bostonie. Zaskakująco dobry i trzymający w napięciu film z co najmniej kilkoma świetnymi scenami.
– Trainer!
Dokument odsłaniający tajniki pracy szkoleniowców piłkarskich na przykładzie trzech trenerów z różnych szczebli rozgrywkowych Bundesligi. Bardzo dobra rzecz, choć raczej jedynie dla fanów futbolu.
7
– Casablanca
Rok 1941. Ponowne spotkanie pary dawnych kochanków wybuchnie namiętnością w szalonym miejscu o nazwie Casablanca. Casablance udało się zbytnio nie zestarzeć, ale nie jest aż tak wybitnym filmem, jak go malują.
– Ice Guardians
Wyczerpujący dokument o tzw. enforcerach, czyli hokeistach z NHL, których zadaniem jest ochrona najlepszych graczy zespołu i walka na pięści, gdy zajdzie taka potrzeba. Typowy dokument, któremu nie można niczego zarzucić i tyle.
– Mucize [Cud]
„Miastowy” nauczyciel zostaje wysłany do odległej wioski, by założyć tam szkołę. Jeden z nowych uczniów okaże się wyjątkowy. Prostolinijne tureckie kino opowiadające w prosty sposób o zwyczajnych sprawach i uczuciach.
– Pandora
Katastrofa elektrowni atomowej grozi nie tylko pobliskiemu miasteczku, ale i okolicom. Konieczne będzie wiele poświęceń. Katastroficzne kino odkładające trochę na bok efektowne wybuchy kosztem opowieści o ludziach, których dotknęła tragedia.
– Roman Holiday [Rzymskie wakacje]
Księżniczka daje w długą i w towarzystwie dziennikarza spędza dzień na wagarach w Rzymie. Kiedyś Rzymskie wakacje zauroczyły mnie bardziej. Na dzisiejsze oko ma za dużo przestojów, ale uroku odmówić mu nie można.
– Sadece Sen
Bokser z tajemniczą przeszłością zakochuje się z wzajemnością w niewidomej dziewczynie. Turecki remake południowokoreańskiego romansu, który ogląda się tak samo dobrze, jak koreańskie romanse. O ile się je lubi.
– Taniec trzcin
Andrzej Fidyk z wizytą w Suazi, kraju, którego co czwarty obywatel jest nosicielem wirusa HIV. Kolejny dowód na to, że moja zła opinia na temat Afryki i jej mieszkańców nie jest przesadzona.
6
– Apartment, The [Garsoniera]
Szeregowy pracownik korporacji wypożycza szefom swoje mieszkanie, by tam mogli spotykać się z kochankami. Nie zauważam wielkości filmu Wildera, który owszem, ma swoje momenty, ale nie wytrzymał upływu czasu.
– Becoming Zlatan…
Niepowtarzalna okazja do obejrzenia wielu ciekawych materiałów z pierwszych lat kariery piłkarskiej Zlatana Ibrahimovica. Ostatecznie jednak poza kilkoma anegdotkami całość raczej przeciętna.
– Blackcoat’s Daughter, The aka February [Zło we mnie]
Zimowa przerwa w katolickiej szkole dla dziewczyn. W internacie zaczynają rozgrywać się niepokojące wydarzenia. Ponadprzeciętny horror, ale nie dla wszystkich. Dla amatorów powoli budowanego klimatu.
– Carnaval. Największe party świata
Karnawał w Rio to nie tylko roztańczony korowód, ale też święto dla milionów nędzarzy w Rio de Janeiro. Mam wewnętrzne opory przed nazywaniem niespełna godzinnych produkcji Fidyka filmami dokumentalnymi. Sporo tu ciekawych, ale chaotycznie połączonych scen.
– Devil’s Candy, The
Rodzina fanów heavy metalu wprowadza się do domu, w którym doszło do tragedii. Wkrótce głowa rodziny, malarz, zaczyna słyszeć głosy. Film, który wygląda i który ma fajny klimat, a który nie potrafi zainteresować historią.
– Fantastic Beasts and Where to Find Them [Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć]
Po Nowym Jorku rozpierzchły się tajemnicze stwory, które złapać może jedynie Newt Skamander. Prequel przygód Harry’ego Pottera gaśnie w oczach wraz z czasem jego trwania. Finałowo zostaje efektowna, ale nudna bajka.
– I’m Your Father
Hiszpański dokument o Dawidzie Prowse i jego zmaganiami z rolą Dartha Vadera oraz niesprawiedliwościami, jakie spotkały go ze strony George’a Lucasa. Nic porywającego, raczej tylko dla fanów Star Wars.
– Les Bleus – Une autre historie de France, 1996-2016
Dokumentalny rzut oka na 20 lat historii Francji i niepokojów na tle rasowym w kontekście sukcesów i porażek francuskiego futbolu. Ciekawe, ale ostatecznie spodziewałem się więcej piłki, no i przydałoby się jeszcze poczekać z 10 lat na jakąś konkluzję.
– Office Christmas Party [Firmowa Gwiazdka]
Szef i pracownicy upadającego oddziału wielkiej firmy urządzają bożonarodzeniowe przyjęcie. Kluczem do przyzwoitego seansu jest to, by nastawić się wcześniej na ogromną kichę. Rozkręca się z czasem.
– Sing
Właściciel upadającego teatru organizuje konkurs wokalny dla amatorów. Fajny pomysł na film (choć w sumie nie wiem, czemu animowany), ale wykonanie sztampowe i bez większego polotu.
– Venus in Fur [Wenus w futrze]
Seans powtórkowy, wrażenia te same: Seigner znowu gra szatana, a Amalric (chyba pierwszy raz) młodego Polańskiego. Dużo do analizowania, mało do oglądania.
– Why Him? [Dlaczego on?]
Rodzina prymuski wyrusza do Kalifornii, by poznać jej nieokrzesanego chłopaka milionera. Taką komedię można kupić w każdym sklepie z komediami, ale na szczęście nie jest tak obrzydliwie, jak by mogło być.
5
– Assassin’s Creed
Korzystający z przełomowej technologii kryminalista przeżywa przygody swego dziadka, by odnaleźć zaginiony artefakt. Chwilami miałem wrażenie, że 30 lat temu Assassin’s Creed byłby hitem, ale w pozostałych momentach miałem go gdzieś.
– Collateral Beauty [Ukryte piękno]
Howard cierpi po stracie dziecka. Jego przyjaciele wprowadzają w życie nietypowy plan, by w końcu do niego dotrzeć. Will Smith po raz kolejny perfidnie atakuje aktorskiego Oscara przez co, mimo łzawej historii, trudno się tutaj wzruszyć.
– Court [Proces]
Uliczny śpiewak i poeta zostaje aresztowany pod zarzutem nakłaniania do samobójstwa kanalarza zmarłego dwa dni po występie barda. Tylko momentami ten film o absurdach indyjskiego wymiaru sprawiedliwości jest zrozumiały dla zagranicznego widza.
– Headshot
Cierpiący na amnezję chłopak krwawo zderza się ze swoją dramatyczną przeszłością. Indonezyjskie kino akcji, które wiele obiecuje, a niewiele daje. Krwawa nuda i bzdura.
– Mother’s Day [Dzień matki]
Obyczajowa komedia o różnych odcieniach matczynej miłości sprawia wrażenie nakręconej na podstawie pierwszej wersji scenariusza, która potem miała być jeszcze mocno dopracowana i poprawiona.
– xXx: Return of Xander Cage [xXx: Reaktywacja]
Xander Cage powraca, by ze zwariowanymi kolegami odzyskać skradzione urządzenie do kontrolowania satelit. Obsada dobrana świetnie, szkoda, że zmarnowana na zbyt absurdalny film pełen debilnych bzdur.
4
– Bye, Bye Man, The
Mordercza postać tytułowego boogeymana ucieleśnia się po latach wraz z wypowiedzeniem na głos jego imienia. Pomysł intrygujący, ale film absurdalny i bardzo źle zagrany.
Gdybyś wczoraj opublikował oceny na serio to w dwóch przypadkach bym się zastanowił czy sobie żartów przy niektórych ocenach nie robisz:-) Oczywiście chodzi o oceny/komentarze animowanych filmów skoro tak nie cierpisz animków. Sing ma zaskakująco wysoką ocenę, ale to nic w porównaniu z Twoją oceną Inside Out, który uznałeś za jeden z najlepszych filmów animowanych. Czyżby gust Ci się zmienił i zaczeły podobać Ci się animacje?:-)
Też podoba mi się Inside Out, ale akurat bardziej cenię sobię od Pixara np. Gdzie jest Nemo? Potwory i Spółka, trylogię Toy Story i wiele, wiele innych:-)
Tu chyba nie chodzi o to, że zmienił się mój gust, ale zmieniły się same animacje ;). Wiadomo, nie lubię animków, ale od czasu do czasu trafia się jakiś dobry. Bardzo lubię np. Jak ukraść księżyc, bo jak się ma fajny scenariusz, to się nie patrzy na to czy film jest animowany czy nie. Generalnie te animacje z tzw. wyższej półki zawsze mają jakieś plusy, niestety większość jest gówna, które chce uszczknąć trochę sławy dla siebie.
Inside Out to się teraz zastanawiam czy nie za nisko nawet dostało, bo to pomijając fakt bycia filmem animowanym cholernie mądry i sprytny film. A zastanawiam się, bo jeszcze kilka innych nadrobiłem w weekend i Inside Out ogranicza mi możliwość ich oceniania. Problem w tym, że zasługują gdzieś tak od 6,5 do 7,5 i pewnie wszystkie będą musiały dostać Siódemkę ;). Wreck-It Ralph, Tangled, Merida. No i tylko Frozem Szóstkę, bo ma najwięcej wad.
Jakoś nie zauważyłem że zmieniły się animacje w ostatnich latach, były dobre i są dobre:-) Nie piszę o wszystkich animkach tylko skupiam się na samych filmach PIXARa. Podzielam opinie większości, że ta wytwórnia ma najlepsze lata za sobą (wymieniłem wcześniej niektóre z ich najlepszych dzieł)i nawet bardzo dobry Inside Out nie zmieni tego. No i aż tak oryginalne wcale nie jest Inside Out, dawno temu był taki serial choćby jak Było sobie życie;-) Większość wcześniejszych filmów Pixara jest od Inside Out lepsza, choć powtórzę że to bardzo fajna i mądra rozrywka, ale to wyjątek, bo teraz zajmują się głównie sequelami największych swoich hitów z lepszym/gorszym skutkiem.
Nie no, trochę się zmieniły, może nie jakoś znacznie, ale jak to mówi Tomek Hajto: „to są te detale” :). Już pomijam atrakcyjniejszą (jak dla mnie, niekoniecznie dla wszystkich) stronę wizualną, ale mam wrażenie, że np. laski mają większe piersi :), a sceny są nieco odważniejsze – może się mylę, ale w starych bajkach nie wyobrażam sobie trochę sceny, w której bohater idzie na śmierć, a na ekranie widać animowaną szubienicę.
Poza tym autorzy szukają jakichś pomysłów większych niż: ona i on się od siebie różnią wszystkim, ale w końcu zakochują się w sobie. Kombinują, by bajka była też atrakcyjniejsza dla starszego widza – cały pomysł z Ralphem Demolką i ten arcade’owy background. Mam wrażenie, że są mądrzejsze i choć dalej przekazują podstawowe prawdy (ważne jest to, co ma się w środku i żeby pozostać sobą itd.), to przy okazji można z nich wynieść więcej, doszukać się więcej.
Mgliście pamiętam Było sobie życie, ale chyba większego podobieństwa do Inside Out poza życiem wewnętrznym bohatera nie ma, a wpływ tego co dzieje się w środku w Buło sobie życie był chyba (mocno chyba
) ograniczony do biologii. Inside Out gryzie to inaczej, a dla mnie jego wyższość charakteryzuje się tym, że świetnie udało mu się uchwycić takie rzeczy jak wpływ emocji właśnie na życie bohatera. Słucham wytłumaczenia młodzieńczego buntu i ucieczki z domu i to kupuję, choć nie do końca podoba mi się ta wewnętrzna animacja.
A stare bajki to jaki masz na myśli okres czasu?Lata 80, 90 czy początek wieku XXI? Domyślam się że nie bajki z okresu po II wojnie światowej:-) Bo piszesz o scenach odważniejszych i nie wyobrażasz sobie scen, w których bohater idzie na śmierć to od razu przypomina mi się Gdzie jest Nemo, który zaczyna się dosłownie od pogromu na miarę Gry o Tron czy np. Toy Story 3, który ma właśnie taką scenę, gdy bohaterowie idą na śmierć (napięcie w tej scenie jest niesamowite). W ogóle jest pełno scen jak z horroru w TS 3, bo trzeci film trylogii o zabawkach to już nie jest film dla dzieci. Ta trylogia to jedna z najlepszych jakie widziałem bez podziału na animacje i filmy, każda część powiązana z następną, ale też każda lepsza od wcześniejszej i dla starszych widzów. No i szkoda że jednak czwórka będzie (bo chyba będzie), bo nie wierzę by dorównali poziomowi Toy Story 3, który ma idealne zakończenie. W ogóle filmy Pixar to są tak dziwne filmy, że niby dla dzieci, ale dorośli lepiej się bawią. Nie chodzi mi o żarty popkulturalne i aluzje do rzeczywistości jak np. w Shrekach tylko o fakt poruszania tematów, które dorośli zrozumieją i docenią, jak np. w Odlocie jest w bardzo ładny sposób poruszony temat niemożności posiadania dzieci na początku filmu. Zresztą polecam Ci obejrzeć choćby Toy Story całą trylogię, bo warto.
Od Małej syrenki w górę, czyli z okresu przed Pixarami i innymi DreamWorksami, na niego mam główną alergię i na gadające z dupy zwierzęta i czajniki :). Zgadza się, że zmiana przyszła głównie wraz z konkurencją i rozwojem komputerowej techniki.
Obczaję Toy Story, głównie trójkę, bo zachęcająco ją przedstawiłeś :).
O tak, Inside Out zasługuje na tak wysoką ocenę. W końcu Q się nawrócił! Zootopia z ubiegłego roku też warta obejrzenia, choć klimat i nawiązania do dorosłego życia już trochę lżejsze.
Toy Story 3 tym bardziej obowiązkowo trzeba zobaczyć. Końcówka jest niesamowicie wzruszająca. kino trzeba było mocno osuszać po seansie 😉
Zootopia mnie uśpiła, nie jestem fanem
Quentin zapomniałem co do Toy Story trylogii napisać, że obowiązkowo powinieneś obejrzeć w ramach nadrabiania filmografii Toma Hanksa:-)