W centrum zainteresowania igrzyska w Rio, nic więc dziwnego, że w kinach bryndza. Choć wybór spory. A wrzucę teraz, po co czekać na jutro, skoro nie było wpisów od tygodnia (igrzyska oglądam).
Premiery kinowe weekendu 12-14.08.2016
Sausage Party – Poszedłbym
Właśnie na tym polega genialność niektórych pomysłów. Oglądasz zwiastun i powtarzasz sobie w myślach, że przecież często zastanawiasz się nad tymi rzeczami, które właśnie oglądasz i to cholernie dziwne, że jeszcze nikt nie zrobił o czymś takim filmu! Nie macie tak, że nie wiem, obieracie ziemniaki, kroicie je w cząstki i któraś upada na ziemię. Podnosicie ją, płukacie i mówicie do ziemniaka: A co to, uciec mi chciałeś? Ja tak mam często. Czasem nawet „ocalam” wypadnięte z sitka czereśnie doceniając ich starania ocalenia od zagłady.
A jak już masz taki pomysł, to potem jest już z górki. Znaczy tak myślę, bo chyba nigdy aż takiego nie miałem. Ewentualnie bałem się go rozwinąć w obawie, że gówno z tego wyjdzie. Ale to już zupełnie inna historia. W tej historii interesującej nas teraz wychodzi, że dorośli znów będą się nieźle bawić, a przerażone babcie uciekać ze swoimi wnukami po kilku minutach seansu, który przecież miał być filmem rysunkowym!
Śmietanka towarzyska [Café Society] (2016) – Nie poszedłbym
Nie jestem fanem Woody’ego Allena i nic się w tej kwestii już nie zmieni. Nie zmieni, bo Woody ma swój styl, którego kurczowo się trzyma i słusznie, bo tysiące kochają taki właśnie styl. Tysiące tylko nie ja. Patrzę na zwiastun Śmietanki towarzyskiej i jedyne, o czym myślę to: „jak można pisać, że to coś jest świeże i rześkie”, kiedy Allen od dziesięcioleci już wpycha ten film do kin nadając mu tylko inny tytuł. Wszystko tylko nie świeże i rześkie.
A nie, jeszcze myślę, że Kristen Stewart jest słabą aktorką.
Ale przynajmniej zapowiada się lepiej niż to ostatnie coś tam z Feniksem i Emmą Stone. No ale może to tylko ciekawy temat starego Hollywood. Kiedyś się przekonam, ale na pewno jeszcze nie teraz.
Randka na weselu [Mike and Dave Need Wedding Dates] (2016) – Nie poszedłbym
Myślę sobie tak: nie ma się cos zżymać na poziom współczesnej komedii dla debili. Nie ma, bo zwyczajnie – są jej odbiorcy i to dla nich przeznaczone są głupkowate filmy, jakim wydaje się być Randka na weselu. Odbiorcy, dla których im większa błazenada i zły smak, tym większa beka. I skoro tacy odbiorcy istnieją, to istnieją też filmy dla nich. Nie lubię tego argumentu, ale: nie chcesz to nie oglądaj.
Lubię Annę Kendrick, ale nie chcę jej w takim repertuarze. Szczególnie u boku tego zupełnie niezabawnego Adama DeVine’a, któremu ktoś wmówił, że jest aktorem komediowym.
Mój przyjaciel smok [Pete’s Dragon] (2016) – Poszedłbym
O, a to było całkiem zaskakujące. To znaczy ten moment, w którym bez przekonania kliknąłem w zwiastun. Znaczy z przekonaniem, że to jakiś familijny shit. Znaczy się to nadal może być familijny shit, ale przynajmniej nie dość, że Disneya to jeszcze z Bryce Dallas Howard i Robertem Redfordem! Czyli zapowiada się dobra, familijna zabawa z kosmatym smokiem. Choć sam nie wiem, czy pojawienie się w zwiastunie smoka poprawiło czy pogorszyło sytuację zwiastuna. Trochę myślałem, że ten smok to taka metafora, ale w sumie bez niego to nie byłoby tu za wiele pola do popisu.
Zatrzymać [Keeper] (2015) – Nie poszedłbym
Drugie podejście do wprowadzenia tego tytułu do kin. Za pierwszym razem pisałem tak:
Typowe festiwalowe kino, typowe młodzieżowe problemy, piłka nożna w tle na plus. Zastanawia mnie właściwie jedno: co za problem? Bogaty kraj, rodzice nie wyglądający na margines społeczny, typowe młodziaki, które się uczą i grają na Playstation… Cóż im ta ciąża w życiu popsuje? Utrudni, owszem, ale żeby od razu film cały o tym robić i starać się udowodniać, że to cholernie poważny problem stanął przed bohaterami filmu?
PS. Fajna gra słów w tytule :).
Nowy świat (2015) – Nie poszedłbym
Lubię tę rudą, choć widziałem ją tylko w jednym filmie i wciąż nie pamiętam jak się nazywa. Ale to za mało, żeby zachęcić mnie do Nowego świata. Szczególnie że zwiastun, który za chwię obejrzycie należy do tego wkurzającego gatunku impresji filmowej i kilku migawek poprzetykanych ambitną piosenką. Nie lubię takich, uważam, że zwiastuny też powinny opowiadać jakąś historię, a nie jedynie sugerować pewne rzeczy. Od razu wydaje mi się, że skoro zwiastun nic nie opowiada to i film niczego nie opowie.
Ale, żeby oddać sprawiedliwość, film Elżbiety Benkowskiej zapowiada się na porządne, festiwalowe kino o współczesnym świecie. I przynajmniej nie obiecuje gruszek na wierzbie.
Człowiek [Human] (2015) – Poszedłbym
Kurczę, nie wyobrażam sobie, że wysiedzę na tym w kinie trzy godziny, ale co by nie gadać – wygląda imponująco!
„Jestem jednym spośród 7 miliardów ludzi na Ziemi. Od 40 lat fotografuję naszą planetę i różnorodność jej mieszkańców, ale cały czas mam wrażenie, że ludzkość nie zrobiła żadnego postępu. Nadal nie potrafimy żyć razem i zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Nie szukam odpowiedzi w statystykach czy analizach, ale w samym człowieku” – tłumaczy Yann Arthus-Bertrand, słynny reżyser i fotograf, znany w Polsce z albumowego wydania swoich zdjęć pt. „Ziemia z lotu ptaka”. (1/5 opisu dystr.)
Barbie: Gwiezdna przygoda [Barbie: Star Light Adventure] (2016) – Nie poszedłbym
Nie wiem co takiego jest w tych filmach o Barbie, ale ilekroć oglądam zwiastun kolejnego to nie potrafię tak po prostu napisać: ale to gówno, unikać! Znowu obejrzałem do końca i wydaje mi się, że jest nieźle. Znaczy nieźle dla nastolatek bawiących się barbie, bo przecież nie dla miłośników Żołnierzy kosmosu!
Podziel się tym artykułem:
Nie wiem co takiego jest w tych filmach o Barbie – parafrazując Doogiego Howsera – strzelają prosto w ośrodek nerwowy 😉