×

Śmaja

Wygląda na to, że amerykańskie kino wychodzi naprzeciw tym, którzy chcieliby obejrzeć wszystkie części „Rocky’ego”, a mają tylko dwie godziny. Wystarczy, że trochę poczekają i wybiorą się do kina na najnowsze dzieło powracającego z dalekiej podróży Antoine’a Fuquy – „Southpaw” – którego trailer właśnie dziś nam się objawił.

Jako się rzekło, całość przypomina pigułkę skomponowaną z przygód Rocky’ego i to trochę niedobrze, bo czegóż wielkiego spodziewać się po filmie? Był mistrzem, poszedł siedzieć (kto w ogóle Rachel postrzelił, bo nie widzę), wyszedł, powalczył o córkę i powrót do chwały. I pomógł dzieciakom, które chciałyby być takie jak on, zapewne udzielając im lekcji nie tylko bokserskich. „Widzicie, jak skończyłem? Nie wagarujcie!„.

Co zresztą niekoniecznie musi być złe. Sam tu często piszę, że najlepsze są najprostsze historie bez zbędnego kombinowania i byłoby fajnie, gdyby „Southpaw” właśnie taką historią był. Ciut mniej ambitnym The Wrestler, na co wygląda z tych kilku migawek. O realizację jestem spokojny, bo Fuqua to jeden z moich ulubionych reżyserów. Trochę miał pod górkę, ale zdaje się, że wraca do formy. To jeszcze nie będzie jego arcydzieło, ale chyba wszystko idzie w dobrym kierunku.

Dobrze też, że w końcu polubiłem Gyllenhaala, bo nie ma wątpliwości, że „Southpaw” to jego kolejny one man show. Oby tylko całość nie skupiła się na „patrzcie, jak się zmienił do roli!”, bo przypominam, że do kina chodzi się po to, żeby obejrzeć film, a nie po to, żeby obejrzeć, jak ktoś przypakował do roli.

No i pozostaje mieć nadzieję, że scenarzysta – Kurt Sutter – nawiąże do tego, co było najlepsze w jego Sons of Anarchy, a nie do tego, co sprawiło, że serial ów w końcu stał się pośmiewiskiem.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004