×

Poszedłbym, odc. 60

Po oscarowych emocjach przyszedł czas na uspokojenie kinowych repertuarów i nieco mniej wybuchowe propozycje, na czele z wybitnym w swoim gatunku filmem, który jednak zdążył już pojawić się na DVD. Ale i tak brawa dla dystrybutora, że sprowadził do naszych kin:

Co robimy w ukryciu –  Poszedłbym 

Powyższy komediowy mockument o wampirach ma wszystko, co powinien posiadać komediowy mockument o wampirach. Nie wiecie co to, bo do tej pory chyba nie trafił się w kinie żaden komediowy mockument o wampirach. Ale jak go obejrzycie, to już będziecie wiedzieć.

Szalone dzieło nowozelandzkich filmowców podbiło zeszłoroczny Warszawski Festiwal Filmowy i nic w tym dziwnego. Przecież na mojej liście Do Obejrzenia leżał wtedy już od pół roku. Tym samym drugi raz z rzędu najciekawszym dla mnie (i tym razem także dla innych – Nagroda Publiczności) filmem WFF-u okazał się tytuł, na który czekałem najbardziej. Aż sam jestem ciekaw, na co najbardziej będę czekał w tym roku!

Reszta pochwał (filmu, nie mnie 🙂 ) w mojej RECENZJI.

Disco Polo –  Nie poszedłbym 

Wydaje mi się, że będzie to porządna klapa. Wszystko dlatego, że polskim filmowcom – tak mi się wydaje – brak odpowiedniego dystansu do zrobienia filmu o disco polo. Kiedyś już próbowali („Kochaj i rób co chcesz”) i wyszła poważna kicha, w której nie zabrzmiała bodaj ani jedna piosenka disco polo (główny gwiazdor, Rafał Olbrychski (był kiedyś taki), sprzeciwił się, że on piosenek disco polo nie będzie śpiewał, sic!). Teraz niby ma być mniej poważnie, bardziej zwariowanie i na luzie (plus z dobrym aktorem, jakim jest Dawid Ogrodnik; ale nie na tyle dobrym, żeby być na pierwszym miejscu listy płac) (a co tam, jeszcze jeden nawias), ale po zwiastunie jakoś tego nie widzę.

Przerysowanie, kolorowo i z miniaturowym Azjatą (OIDP) to jeszcze nie jest odpowiedni dystans do tematu. To kpiarstwo, które akurat tu potrzebne nie jest. „Patrzcie, robimy film o disco polo, my też uważamy, że to kicz i wstydzimy się tego słuchać!”.

I ten okropnie wysilony tekst: „Jestem Polak, a jak panu Polakowi się podoba, to spodoba się wszystkim Polakom!” (jakoś tak). Ma-ka-bra.

Dwa dni, jedna noc –  Poszedłbym 

Nie jest to na pewno film, który w kinie w jakikolwiek sposób nabierałby wartości, stąd mój Poszedłbym tylko dlatego, że to dobry film. Prawdziwy, mocny i – choć belgijski – to bardzo łatwy do przełożenia na nasze warunki. Temat uniwersalny: praca i jej utrata w dobie kryzysu.

Przed taką ewentualnością stoi główna bohaterka filmu (świetna Cotillard). Po weekendzie koledzy z pracy przegłosują jej los. Mogą wybrać, by została, ale wtedy zrezygnują z premii. Jeśli wybiorą premię, bohaterka straci posadę. Ma dwa dni, żeby przekonać kolegów, aby się za nią wstawili.

Prosty pomysł otwiera drogę do pokazania współczesnego świata i tego, jaką rolę pełni w nim pieniądz oraz gdzie w tym wszystkim jest zwykły szarak. Ja polecam.

Między światami –  Nie poszedłbym 

A to dlatego, bo mam wrażenie, że trafił do naszych kin tylko i wyłącznie z powodu Jana A.P. Kaczmarka, który skomponował do niego muzykę. A to trochę mało. Choć opis fabuły zachęca do zobaczenia go kiedyś na TVP Kultura.

Po śmierci brata w Afganistanie, Jasper powraca do służby wojskowej. Jego oddział chroni małą wioskę przed talibami. Pomaga im lokalny tłumacz – Tarik, który stara się zachować możliwe największą neutralność. To jednak nie wystarcza, aby on i jego studiująca siostra mogli czuć się bezpiecznie. Dramatyczna sytuacja postawi Jaspera przed trudnym wyborem – czy pomóc przyjacielowi Tarikowi czy też dostosować się do surowego protokołu wojskowego? (Opis dystr.)

Asteriks i Obeliks: Osiedle Bogów –  Nie poszedłbym 

Nie lubię animków.

Żerard Depardowicz zmienił obywatelstwo, a pewnie ktoś inny doszedł jeszcze do dodatkowego wniosku, że film animowany wyjdzie taniej niż fabularny i voila.

Boys –  Nie poszedłbym 

Nie mam zaufania do filmów, które trwają 78 min.

Dwóch młodych sportowców zakochuje się w sobie pomimo niechęci otoczenia dla ich uczucia. (Opis dystr.)

Głosy –  Nie poszedłbym 

Tu nie ma żadnej większej filozofii. Widzisz na plakacie w miarę topowego aktora młodego pokolenia ubranego w różowy kombinezon, posiadającego głupią minę i gadającego ze zwierzętami – wiesz, że to rola na przekór mainstreamowi. Niby komedyjka, ale głębsza, ambitniejsza i z jakimś tam przekazem.

I co? Dostał Ryan Reynolds Oscara, bądź po mieście rozeszła się plotka, że WOW, on umie grać, panie i panowie!? Nie dostał, nie rozeszła się, nie poszedłbym.

Myślę, że „Voices” może być jedynie ciekawym przykładem na to, co ze zdolnym zagranicznym reżyserem (Marjane Satrapi „Persepolis”) robi Hollywood.

Druga szansa –  Poszedłbym 

Wabienie do kina twarzą Jaime’ego Lannistera jest w tym przypadku rzeczą oczywistą, tak samo jak i to, że nie każdy film/serial będzie taki jak Gra o tron. W idealnym świecie aktor wybierałby tylko dobre role, ale świat nie jest idealny.

Nikt nie mówi, że „Druga szansa” nie jest filmem idealnym (swoją drogą ciekawy przypadek z tym tytułem nowego filmu Susanne Bier; polski dystrybutor parę lat temu właśnie taki polski tytuł nadał jednemu z jej poprzednich filmów „Things We Lost in the Fire” – uważajcie, jak będziecie guglować 🙂 ). Ba, są spore szanse, że oto przed nami niezły skandynawski dramatothriller. Ale uważać trzeba.

Rutynowe wezwanie kończy się poważnym konfliktem pomiędzy dwoma policjantami. (Opis dystr.)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004