×

Szefowie wrogowie 2 [Horrible Bosses 2]

Po dość niespodziewanym sukcesie kasowym pierwszej części wrogich szefów było tylko kwestią czasu, kiedy bohaterów filmu ponownie zobaczymy na dużym ekranie. Jak to często w takich przypadkach bywa, nie trzeba było nawet długo czekać na kontynuację. Na szczęście, jak to bywa w zdecydowanie mniejszej części przypadków, dwójka nie okazała się jedynie skokiem na łatwą kasę i wyciśnięciem do granic możliwości sakiewek kinomanów. Jak na komedię przystało jej jedyną ambicją jest rozśmieszenie widza i z tego zadania wywiązuje się bardzo dobrze. Ja osobiście z chęcią zobaczę część trzecią, jeśli kiedyś powstanie. Bo dobrych komedii nigdy dość, a od dłuższego czasu trudno takie znaleźć. A już na pewno trzeba się przy tym napocić.

Dlatego na startujących już od jutra w kinowym repertuarze „Szefów wrogów 2” spokojnie można się wybrać, jeśli ma się ochotę trochę pośmiać i rozerwać. Kto widział część pierwszą ten wie, czego się spodziewać i raczej nie powinien narzekać na odgrzewany kotlet. Bo choć fabuła kręci się z grubsza wokół tego samego, to kolejna historia trójki fajtłapowatych kumpli została opowiedziana wartko i dowcipnie. Udało jej się też od początku do końca utrzymać ten sam równy poziom i śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że jeśli kupi Was w pierwszych pięciu minutach, to już do końca będzie dobrze.

A jeśli nie kupi to nie wiem :P. Chyba sami nie do końca wiedzieliście, czego chcecie.

Ww. bohaterowie postanawiają zostać szefami. Pomóc w tym ma rewolucyjny wynalazek, którego produkcją ma zająć się założona przez nich firma. Patent szybko znajduje uznanie bogatego inwestora, który zamawia solidną porcję produktu. Nie przeczuwając wpadki nasi przyjaciele ochoczo ruszają do pracy, czego efektem jest uświadomienie sobie, że zostali wycyckani.

A my z przyjemnością oglądamy ich przygody dążące do naprawienia sytuacji, która wszystkim grozi solidnym bankructwem. Na tej drodze spotkają postaci znane z pierwszej części, a zagrane przez Jamie’ego Foxxa, Jennifer Aniston i Kevina Spaceya. Aktorzy bawią się swoimi rolami, a zboczeńców pewnie ucieszy Jennifer znów rzucająca w kierunku widza coraz to bardziej pikantnymi świństewkami. Choć warto wspomnieć, że jakoś dziwnie tu wygląda i do końca nie wiem, czy taka była wizja tej postaci, czy może za wcześnie po jakieś diecie zmieniającej rysy twarzy (C) pojawiła się na planie. Jakaś taka opuchnięta była, bidulka.

Z nowych twarzy do zgranej ekipy dołączyli Christoph Waltz i Chris Pine – ten drugi, moim zdaniem, najsłabszy element filmu z małym talentem komediowym. No ale może to wynika z tego, że go nie lubię :). Waltz natomiast zrobił swoje i pierwszy raz od jakiegoś czasu nie miałem wrażenia, że wszędzie gra tak samo.

Jeśli zaś o talencie komediowym mowa, to trójka głównych bohaterów ma go pod dostatkiem i dobrze, bo w innym przypadku mogłaby się ugiąć pod ciężarem drugoplanowych gwiazd. Nic z tych rzeczy, choć trzeba przyznać, że do Jasona Sudeikisa mam dużą sympatię i może z tego względu jestem nieobiektywny… Nie, na pewno nie :).

W komedii chodzi o to, żeby było śmiesznie – w HB2 jest śmiesznie i to najważniejsze. 8/10.

(1830)

Advertisement

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004