Poszedłbym w a to jak zawsze oznacza, że na coś idę i o tym czymś napiszę w piątek. A konkretnie o:
Annabelle – Poszedłbym
Na żółto, bo – powiem szczerze – nie przepadam za chodzeniem do kina na horrory. Wolę kontrolować sytuację, wiedzieć, w którym momencie sobie sciszyć głos, żeby się nie przestraszyć itp. A w kinie człowiek jest bezbronny.
Horrorów o lalkach było już kilka, przeważnie dobrych. Szkoda tylko, że niewiele pamiętam z „Obecności”, w której tytułowa lalka pojawiła się po raz pierwszy. Ale pamiętam, że była niezłym filmem, więc i po tym można sobie sporo obiecać. Jak wyjdzie, zobaczymy, choć po jednym ze zwiastunów – nie wiedziałem do jego końca, że to zwiastun „Annabelle” – powiedziałem sobie w kinie: o nie, na to na pewno nie pójdę! Nie dam się sterroryzować Głośnemu Dźwiękowi.
No ale jednak dam.
Krocząc wśród cieni – Nie poszedłbym
Żeby nie było, że Liam Neeson gra tylko w jednym rodzaju filmów to tym razem nikt mu żadnej żony nie porywa. Zgłasza się za to do niego koleś, któremu porwano żonę…
Raz w przypadku „Taken„ to zagrało, ale potem nie było już tak kolorowo. Tu myślę, że też nie będzie. Nawet jeśli twórcy starają się zrobić wszystko, żeby usprawiedliwić Kolejny Film Z Liamem Neesonem. Tym razem fabuła oparta jest na jakimś bestsellerze, więc o co chodzi? Książka została napisana w 1992 roku, więc to „Taken” z niej zrzynał, a nie na odwrót!
Służby specjalne – Nie poszedłbym
Bo już byłem. I dlaczego nie poszedłbym też już napisałem w recenzji.
Gerontofilia – Nie poszedłbym
Jakoś nie kręci mnie romantyczna fabuła tej romantycznej komedii. Młody chłopak odkrywa w sobie pociąg do starszych mężczyzn. Kojarzą mi się jakieś zajawki, które pokazywały, że nie będzie to jedynie miłość platoniczna, więc ja sobie jednak odpuszczę.
Geograf przepił globus – Nie poszedłbym
O ile mnie pamięć nie zawodzi, powyższy film pokazywany był w ramach ubiegłorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Nie wybrałem się na niego wtedy, nie wybiorę się na niego teraz. Powiedzmy, że nie podoba mi się tytuł i dlatego.
Ale jak będzie okazja to rzucę na niego okiem w domu, bo mimo kiepskiego tytułu, całość wygląda na porządny rosyjski dramat obyczajowy.
Potop – Poszedłbym
Bo jestem ciekaw, jak wypadło odrestaurowanie filmu. Czy potwierdzi tezę, że kiedyś i u nas potrafili robić filmy? A może będzie widać ząb czasu, który na telewizyjnym ekranie łatwiej ukryć?
Skrócenie całości do trzech godzin jakoś specjalnie mnie nie boli. Na pełną wersję nikt by się do kina raczej nie ładował. A i w przypadku skróconej trudno liczyć na profity. Tak czy owak to dobrze, że najlepsze polskie filmy nie leżą na półkach i się nie kurzą.
Mechaniczna pomarańcza – Nie poszedłbym
Nie jestem fanem Kubricka. Co, nigdy o tym nie pisałem? Smuteczek.
Czworo do pary – Poszedłbym
Film znajduje się na mojej liście „Do obejrzenia„. Nie pamiętam dlaczego. Zdaje się, że z opisu nie wyglądał na nic specjalnie zajebistego, ale już zwiastun zwrócił moją uwagę. Pytanie tylko: czym?
Jak się wybierzecie na to do kina to dajcie znać, co też mogło mnie urzec w tej wyglądającej na zwyczajną komedii obyczajowej. Tylko się nie natnijcie na tego „WOODY’EGO ALLENA” stojącego jak byk na polskim plakacie, bo znowu chcą Was nabrać!
Joe – Nie poszedłbym
Dużo dzisiaj żółtego… A nie poszedłbym, bo film już widziałem. I, o ile dobrze pamiętam, dałem mu jakieś 7/10.
O „Joe” w momencie jego fruwania po festiwalach można było dużo poczytać ze względu na pochwały pod adresem Nicolasa Cage’a. Że to rola, którą w końcu wróci na właściwą ścieżkę kariery. Cóż, raczej nie wrócił, ale faktycznie – nie zagrał w niej typowego Cage’a z ostatnich C-klasowych lat.
Jeśli zaś chodzi o film to przygotujcie się na surowe i brutalne kino, po którym wcale nie poczujecie się lepiej.