Przed nami ostatni mundialowy weekend. Jeszcze tylko mecz o trzecie miejsce oraz finał i można będzie znowu chodzić do kina.
Przychodzi facet do lekarza – Poszedłbym
W kinach ląduje właśnie naprawdę zabawna komedia i jeśli macie ochotę wakacyjnie się rozerwać – śmiało ruszajcie. Skąd ta pewność? Film już widziałem i zreckowałem:
(…) No i zaczyna się autentycznie komedia zwariowanych pomyłek, w której fobie naszego bohatera schodzą na plan dalszy pojawiając się tylko tam, gdzie trzeba. I nagle też zaczynają śmieszyć w tej konwencji komedii lekko sensacyjnej. (…) 8/10
Całość TUTAJ. Dorzuciłbym jeszcze foty Dany’ego Boona, który był gościem na warszawskich pokazach, ale mi nieostre wyszły 😛
***
Ewolucja planety małp – Poszedłbym
Kolejny no-brainer w tegoweekendowym zestawieniu. Jedynka bardzo mi się podobała i nie ma żadnego powodu, żebym nie chciał obejrzeć dwójki. Czy i ona mi się spodoba? Tego to już nie wiem, ale skoro dali radę raz, to i drugi raz też powinni. Klapy na miarę remake’u Tima Burtona się nie spodziewam.
Choć tak po prawdzie to nie wiem po co to ciągnąć. Jednym z powodów może być dalsze udoskonalanie cyfrowych efektów specjalnych, a konkretniej mówiąc: sztucznych małp. No właśnie, sztucznych. Mimo całej mojej sympatii do filmu nadal nie uważam, żebyśmy byli świadkami jakiejś rewolucji. Komputerowe małpy, choć wyglądają świetnie to dalej wyglądają na komputerowe. A już peanów pod adresem Andy’ego Serkisa zupełnie nie rozumiem. Nie chciałbym, żeby kino zmierzało w tę stronę.
Obawiam się też trochę, że dwójka będzie tylko częścią przejściową między kolejnym filmem z serii – te zwykle wieją nudą i rozdmuchują do długości filmu jakiś błahy szczegół. No ale nie ma się co martwić na zapas. Po jedynce też się cudów nie spodziewałem, a z kina wyszedłem zadowolony.
***
Frank – Nie poszedłbym
Nie wiem dlaczego, ale powyższy film skutecznie mnie omija. Nie widziałem chyba ani jednego zwiastuna, nie wiem o czym jest – nic. Nic poza świadomością istnienia f(r)anek napalonych na Fassbendera i wiadomością, że bohater przez cały film nie zdejmuje tego sztucznego łba.
I mam wrażenie, że to czuwa nade mną opatrzność.
Kiedyś w końcu sprawdzę, jaki będzie mój stosunek do tego filmu, ale odbędzie się to w kameralnych, domowych warunkach (uprasza się o nie zwracanie uwagi na seksualne dwuznaczności, tak, wiem, że są w poprzednim zdaniu). Skąd ta niechęć? Nie wiem, zapewne stała irytacja na fangirlizm, który napędza (efekt przez twórców raczej niezamierzony, to im trzeba oddać) tę produkcję marketingowo.
***
Kertu – miłość jest ślepa – Nie poszedłbym
Do kina na estoński film raczej ładował się nie będę. A nawet gdybym chciał to pewnie i tak tylko w studyjnych kinach go grają, a te mam nie po drodze. Nie zmienia to jednak faktu, że z tego, co czytam o tym filmie wynika, że jak najbardziej może być ciekawy.
Stąd żółty Nie poszedłbym ograniczający się tylko do braku wizyty w kinie, a nie niechęci do obejrzenia filmu.
30-letnia Kertu uznawana przez rodzinę za opóźnioną w rozwoju nawiązuje romans z lokalnym zawadiaką Villu. Jej rodzice robią wszystko, żeby ich rozdzielić. (Opis dystr.)
***
Polowanie na muchy – Nie poszedłbym
Aż takim hipsterem nie jestem, żeby latać do kina na stare filmy Andrzeja Wajdy. Niezależnie od tego, jakiej byłyby jakości.
Podziel się tym artykułem: