Zostańcie dzisiaj do samego końca, bo dopiero tam mój największy faworyt tego kinowego weekendu. Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie – Poszedłbym Zdaje się, że rację może mieć gambit, który obawia się tego filmu. Głównym powodem jest reklamowanie go (film, a nie gambita) jako dzieła reżysera „Teda„. Czyli w wolnym tłumaczeniu: nie mamy się za bardzo czym pochwalić, to pochwalmy ...
Czytaj dalej »Archiwum miesięczne: Maj 2014
Przychodzi facet do lekarza [Supercondriaque]
Nie jest wielką tajemnicą, że francuskich komedii (w ogóle francuskich filmów) nie lubię prawie tak samo jak i animków. Kiedyś jednak odważyłem się i spróbowałem z Danym Boonem. Była to udana próba, bo jego „Jeszcze dalej niż północ„ szczerze mnie rozbawił. Potem jednak zapomniałem o tym francuskim komediowym samograju i jakoś nie miałem okazji ani ochoty, by sprawdzić jego kolejne ...
Czytaj dalej »Dhoom 3
Dawno nic o Bollywoodzie nie było to teraz przerwa na dwa słowa o Indianach. A nie, o ichnim „Romeo (Romeu? Romele? 😉 ) i Julii„ pisałem. No to nie, nie tak dawno. Jest tradycyjnie bezsensowny wstępny akapit? jest! Seria „Dhoom” to chyba taki minibollywoodzki wynalazek, bo nie umiem znaleźć odpowiedniego porównania na Zachodzie. Biorą do niego (wynalazku) megaznanego aktora (ważne; ...
Czytaj dalej »Mundial. Gra o wszystko
Mój czarny koń tegoweekendowego kinowego repertuaru okazał się filmem… niespieprzonym. To dużo, bo polscy dokumentaliści potrafią spieprzyć proste wydawałoby się rzeczy i z fajnego seansu wychodzi klops. Tym razem klopsa nie było, a wczesne popołudnie spędzone w mikroskopijnej sali kinowej (z mikroskopijną colą – w Kinotece na poważnie wzięli sobie do serca określenie „mała cola”) było przyjemne. Choć, nie przeczę, ...
Czytaj dalej »X-Men – Przeszłość, która nadejdzie [X-Men – Days of Future Past]
Niepotrzebne okazały się moje obawy o to, że bez znajomości poprzednich części ciężko będzie coś zrozumieć z części najnowszej. Co prawda każdą oglądałem, w większości mi się podobały, ale nie mam aż takiej pamięci, żeby przywołać na zawołanie jakieś szczegóły z np. dwójki. Okazało się, że wystarczy wiedza na poziomie podstawowym, nic więcej do szczęścia nie było potrzebne. A jeden ...
Czytaj dalej »Poszedłbym? Odc. 20
Za nami marny tydzień na Q-Blogu pozbawiony wpisów i w ogóle. Wszystko przez lato i brak czasu. Bardziej przez lato, bo w takie słoneczne do 21.00 dni w ogóle nie ma klimatu na oglądanie filmów. Na szczęście w kinie zawsze jest ciemno, więc ten argument odpada. A są w ten weekend jakieś ciekawe premiery? X-Men: Przeszłość, która nadejdzie – Poszedłbym ...
Czytaj dalej »Las Brujas de Zugarramurdi aka Witching and Bitching
– Dokąd się wybierasz?– Powstrzymać twoją matkę przed zniszczeniem zachodniej cywilizacji! Lubię recenzować filmy Aleksa de la Iglesii. Zawsze mogę wtedy standardowo przez dwa akapity pisać to samo o tym hiszpańskim reżyserze, który udowadnia, że Hollywood to niekoniecznie ziemia obiecana każdego twórcy kina gatunkowego. A przy okazji w jakiś tam sposób pokazuje też, że w hollywoodzkiej krainie snów reżyser nie ...
Czytaj dalej »Prevues of coming attractions [19.05.2014]
Interstellar Q-Prognoza: – Magia Nolana na mnie nie działa, ale może dlatego mam pozytywne wrażenia. To czemu QJWIE? No bo QJWIE. Wygląda jak zwyczajny film nie-Nolana, a z drugiej strony w kosmosie pewnie zdarzy się coś niespodziewanego. Pytanie: pozytywnie czy niepozytywnie niespodziewanego. Monsters: Dark Continent Q-Prognoza: – Jedynka bardzo mi się podobała, co do dwójki jestem sceptyczny. To nie powinien ...
Czytaj dalej »Poszedłbym? Odc. 19
Kiepska pogoda za oknem to dobra wiadomość dla… Godzilla – Poszedłbym …Godzilli. A właściwie to chyba dla Godzilla, bo to on… Polska język, trudna język. Niezależnie od deklinacji – słota jest sojusznikiem Króla Potworów, bo co innego robić, gdy nie ma co robić? Lecieć do kina. Z seansu megazadowoleni nie będziecie, ale może wizyta w kinie to lepszy pomysł niż ...
Czytaj dalej »Godzilla
Słowem wyjaśnienia: nie mam żadnego sentymentu do postaci Godzilli – poza jednym. Miałem wtedy jakieś 10 lat, trudno mi powiedzieć mniej czy więcej, i do kina, od którego mieszkałem o 200 metrów (objazdowe takie, od dawna już nie funkcjonuje – sala nie spełniała wymogów przeciwpożarowych) wybrałem się na „Powrót Mechagodzilli”. Bałem się strasznie i byłem gotów wyjść z seansu. Ba, ...
Czytaj dalej »