×

Serialowo, s04e12

Terapia [In Treatment] – tydzień piąty i szósty

No a właściwie to połowa szóstego tygodnia. Ta większa, bo za mną trzy odcinki, a przede mną jeszcze dwa.

Tydzień piąty to jak na razie najlepszy ze wszystkich dotychczasowych tygodni terapii. Zresztą dowód na to także w tym, że z rozpędu zacząłem machać tydzień szósty, choć do tej pory byłem cierpliwy i metodyczny.

Po tym jak Paul w tygodniu czwartym przeszedł do kontrataku, teraz okazało się, że ofensywa nie trwała długo i nasz psychoanalityk musiał cofnąć się do głębokiej defensywy. A nawet bardzo głębokiej zakończonej podwójną wizytą u Giny w towarzystwie swojej żony. Tam też nie wszystko poszło po myśli bohatera i został ostatecznie dobity. A przynajmniej tak się wydawało.

Tydzień szósty zaczął bowiem w znakomitym humorze. W sumie nic dziwnego, bo prawie wszyscy go postraszyli, że więcej do niego nie przyjdą, a okazało się, że to gadanie było czcze. Pewnie mu Gina humor popsuje w ostatnim odcinku tygodnia, ale może nie będzie tak źle. W każdym bądź razie tydzień szósty już spokojniejszy od poprzedniego.

Ze złych wiadomości – zniknęła kaczka 🙁

***

Sons of Anarchy, 4×11

W życiu prawie każdego serialu przychodzi taki moment, w którym scenarzyści/twórcy/łotewer muszą coś zepsuć. Dla czwartego sezonu SoA takim momentem był właśnie odcinek numer 11, który bardziej przypominał sitcom niż to, co do tej pory. A szkoda 🙁 Bo sezon czwarty do tej pory był bardzo fajny. I pewnie dalej będzie, ale niesmak po tym odcinku pozostanie.

4×11 trwa prawie godzinę i sprawia wrażenie przygotowania przed wielkim finałem. Trochę na nie jednak za wcześnie, bo przecież do końca sezonu jeszcze trzy odcinki. Czy to znaczy, że te trzy odcinki będą ma pełen gaz? Wątpię. Zresztą nie muszą, wolałbym, żeby było wolniej, ale bez tych bzdur, których (oby) limit został wyczerpany dzisiaj.

Największy ROTFL to oczywiście powrót Kozika. Nie tak, panowie, nie tak! Ja rozumiem, że to podyktowane pewnie względami innoserialowymi (choć akurat „Prime Suspect” jest na granicy cancela i za chwilę Kozik będzie wolny), ale wyszło to komicznie (wiem, doczytałem, homage dla „The Shields”). Już dramatyczniej by było, gdyby w ogóle nie wrócił tylko coś tam o nim ktoś opowiedział, że zginął mężnie i dzielnie. A tak? Jak dla mnie równie zabawne to było jak słynne już Kartony.

Strzelanina z bazookami też łojezu. Jak ktoś się podczas niej nie uśmiechnął ani razu, to dziwny jest. Opie w końcu się zebrał, żeby ojca odwiedzić, a tam znowu sztucznie. Unser się naczekał, naczekał, naczekał, a w końcu powiedział to, co już dawno mógł powiedzieć. Itd., itp.

Czas źle obszedł się z aktorką, która gra matkę Abla. No ale jej bohaterka oświadczyła, że ma buldoga francuskiego a to plus. Bo ja też mam buldoga francuskiego.

Wierzę, że ta piramidalna głupota musiała się w końcu trafić i trafiła się tylko po to, żeby do końca było już poważnie.

EDIT: Ach, i jeszcze zapomniałem i pięknym:
– Mają na mnie haka. Wiedzą, że mój ojciec był murzynem!
– I?
KONIEC EDITA

***

Dexter, 6×07

Przechodzimy do myślników notowanych sobie podczas seansu, żeby potem było prościej 🙂

– Odcinek – Mistrzostwo świata w opóźnianiu. Akcji. Jednorazowy wypad Dexa, który nie powinien mieć żadnych konsekwencji dla przyszłej fabuły, bo przecież Dex już nie takie nieostrożności robił, żeby przez zabicie handlarza zielskiem wpaść. No chyba, że się zdziwimy.
– Choć, żeby było śmieszniej, w zredukowanym do minimum wątku DDK zasiano chyba najwięcej wątpliwości każących przypuszczać, że Teoria Gawitha jednak legnie w gruzach. Aczkolwiek wciąż można ją obronić. Ice Truck Killer wcinający pizzę może po to właśnie był, a może po prostu – każdy wie, że nie żyje, więc można sobie pozwolić na coś takiego.
– Ale trzeba przyznać, że Braciak jest fajniejszym alteregiem niż Ojczym.
– ROTFL z tym zielskiem. No tak sobie zapisałem, więc daję. Szczególnie, że rzeczywiście ROTFL. Poletko trzy metry na trzy metry i of koz Dex bezproblemowo na nie trafił. Gdyby w i dla policji pracowało kilkunastu takich Dexterów, to dawno by żadnych przestępstw nie było. Niestety.
– Hehe, stanął na schodzie i był wzrostu ojca! Co za spryciarz! Oczywiście dopiero Dex to odkrył, bo policja z Nebraski nie miała zielonego pojęcia, gdzie stał zabójca itd., bo niby skąd mieliby to wiedzieć. To zbyt pomysłowe!
– Dexter szybki jest. Odwrócić się, złapać widły, obrócić się z powrotem, dźgnąć – wszystko w ułamku sekundy, badgaj nie miał szans, żeby zdążyć pociągnąć za spust…

***

Czas honoru, 4×12

– Łatwość unikania opresji każe przypuszczać, że nasza bohaterska czwórka nie wygrała nam wojny tylko dlatego, że nie próbowała tego zrobić za jednym zamachem.
– Rola życia Roberta Gonery 🙂
– Ale muzykę mają wybitną. Autor: Bartosz Chajdecki
– Git koniec odcinka. Przedfinał zobowiązuje.

***

The Walking Dead, 2×05

Zamyślnikowałem sobie, że w napisach się pojawił Michael Rooker, więc pewnie z lostowych flashbackach będzie, ale się zdziwiłem. Tym razem zaserwowali nam zżynkę z „Dextera” 🙂 No i przy okazji z „Uniwersalnego żołnierza”. No ale Dolph „I’m All Ears” Lundgren raczej patentu sobie nie zastrzegł, więc no problem.

Zamyślnikowałem też:
– haha, jaki kiddie table 🙂
ale nie chce mi się rozwijać tej głębokiej myśli.

Ogólnie dalej sezon bez zastrzeżeń z mojej strony. Choć od kilku odcinków stoją w miejscu, to jednak sympatycznie wciąż mi się to ogląda. Nowego rodzaju zombiaka tym razem nie było, ale dla równowagi zapodali lepszy cliffhanger dający nadzieję na to, że od następnego odcinka akcja przybierze jakiś nowy obrót. Oczywiście nic nie zmienia się w standardzie prowadzenia survivalowych historii postzagładowych – ci którzy przeżyli nie mogą sobie w spokoju ze sobą przebywać, zawsze coś musi byc między nimi nie tak. jakby innych problemów nie mieli. Znalezisko ze stodoły raczej nie poprawi stosunków międzyludzkich na farmie, choć z drugiej strony któż to może wiedzieć. Może wet nad lekarstwem pracuje. Choć jeśli tak, to nie musiałby tego w tajemnicy trzymać. Nikt by nie uznał tego za moralnie niewłaściwe przecież.

Ale tak naprawdę to wszystko mi jedno, co i jak i nie dumam nad tym. Ważne, że spoko się ogląda i to mi wystarczy.

***

Hell on Wheels, 1×02

Raczej pewne, że przebojem sezonu ten serial nie będzie. Ani nikogo nie rzuci na kolana, ani nikogo nie zachwyci, ani nic w ten deseń. Wciąż jednak pozostaje to dobre rzemiosło, na które w wolnej chwili można rzucić okiem. Głównie dla ciekawych postaci drugoplanowych jak na razie, bo główny bohater Jakiś Taki. Za to na drugim planie uroczo. Dwóch morderców z ekranizacji powieści Thomasa Harrisa, uroczo zły kolejowy biznesmen wbijający strzały w trupy i dyktujący tekst artykułu do gazety, Norweg nazywany Szwedem…

Najsłabszym na razie elementem tego serialu są Indianie. Wraz z pojawieniem się Indianina w meloniku zawiało klimatem brytyjskiego telewizyjnego „Robina Hooda”, ale tak naprawdę czerwoni bracia oglądający drugi odcinek w TV musieli pióra z głowy wyrywać na widok swoich kolegów, którzy nie są w stanie wytropić jednej squaw. Wstyd i hańba na sali.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004