×

Serialowo, s04e08

Szlag by trafił. Całą długą notkę mi wcięło… Wróć, sam sobie wciąłem. Schyliłem się, żeby na rozgałęźniku włączyć lampkę, a wyłączyłem komputer… Mogłem wyłączyć monitor, głośnik, włączyć lampkę… ale nie, pśtyknąłem ten pśtyczek, który wyłącza komputer z prądu. A że piszę notki w Notatniku i ich nie zapisuję… Nie mam siły się nawet złościć i tak już ten tydzień jest wystarczająco marny, choć dopiero się zaczął.

Zamiast tego szybko stuknę w skrócie, co pisałem. Na odtworzenie całości nie mam siły. Można mi współczuć, ale tylko własnej głupoty.

In Treatment, tydzień drugi

Nie było jakiegoś spodziewanego zwrotu akcji i przyznam, że na dwóch odcinkach lekko przysnąłem. Byłem zmęczony, ale też odcinki nie pomogły mi nie zasnąć. Ale też nie wiem czy potrzebnie spodziewałem się zwrotów akcji i nie wiadomo czego. Chyba nie. Na razie psychoanaliza spokojnie prze do przodu i na przełomy jeszcze przyjdzie czas. W końcu jeszcze parę tygodni do końca terapii. Tyle, że po odcinku z Diane Wiest już nieco inaczej patrzy się na umiejętność chłodnej oceny postępowania swoich pacjentów przez pana doktora.

Fajne, że przełamano dość szybko schemat rozmowy doktor-pacjent. Co prawda doktor-pacjent zmieniło się w doktor-żona, ale to już coś innego, świeższego. I dobrze, bo na samych rozmowach z pacjentami mimo wszystko nie można się opierać. Trzeba trochę zamieszać ten schemat. A że moja ulubioną aktorką z „24” to tym lepiej.

Jestem wielkim fanem kaczki, która stoi na półce w gabinecie. W każdym odcinku tylko czekam na to, aż pojawi się w kadrze!

***

Person of Interest, s1

Cancel

***

Dexter, 6×04

Świetny sezon i nadal świetnie mi się go ogląda. Długa droga przed nowymi serialami, aż osiągną taki poziom zadowolenia widza. Oglądając Dexa widzę wyraźniej tę różnicę między serialami, które chce się oglądać, a które jedynie fajnie się ogląda.

W policji z Miami pracują idioci, to już wiemy od dawna i każdy odcinek to potwierdza. A skoro x policjantów nie widzi zakrwawionej klamki, to trudno się spodziewać, żeby dostrzegli linkę w poprzek drogi i zrozumieli mowę ciała denatki-to-be. W zasadzie wszyscy pomiędzy Deksem, a killerami to idioci i element komediowy, a co za tym idzie dobrze by było coś w końcu odważnie usunąć. Najlepiej Angela albo Quinna. Albo obydwu na raz.

Co do killerów to raczej nie ma co mówić nawet, że grasuje dwóch. Hanks z byle powodu się załamie, a zresztą Olmos chyba tylko po to go wziął, żeby nie dźwigać i żeby mieć Ostatnią Ofiarę swojego master planu.

W obsadzie pojawiła się kolejna fajna cza… afroamerykańska postać. Przyszedł, słusznie zauważył (co już zauważaliśmy i my tydzień temu), że jego nowi współpracownicy to idioci, a potem rzucił tekścik o policjantach z Miami. To niewiarygodne i może to po prostu moja zła pamięć, ale czy do tej pory w Deksie nikt nie wspomniał o „Miami Vice”? Przecież aż się prosi… No ale wracając do cza… Afroamerykanina – potwierdza teorię, że to fajne chłopaki i gdyby „Dexter” zamienił się w serial z samymi Afroamerykanami to byłby genialny. Ktoś z ekipy filmowej (scenarzysta pewnie) ani chybi musi być podświadomą Czarną Panterą.

***

Sons of Anarchy, 4×07

Całe miejsce, jakie mógłbym poświęcić temu odcinkowi oddaje w zupełności dla Juice’a, a konkretnie dla Theo Rossiego, który wciela się w tę postać. Moim skromnym zdaniem scena, w której zostaje zaproszony na rozmowę do Claya była jedną z najlepiej zagranych scen w historii seriali/kina/aktorstwa/łotewer. Czapki z głów.

***

Grimm, 1×01

Główny bohater serialu, pan detektyw, widzi różne rzeczy i nie wie, dlaczego je widzi. Z odsieczą przyjeżdża babcia, która mówi mu, że należy do tajemniczego rodu Grimmów. Niestety, choć jest umierająca, a na jej życie dybią jakieś monstra, nie zamierza powiedzieć wnukowi wprost co i jak i teraz pewnie przez cały sezon będzie się musiał domyślać i dowiadywać… Tymczasem w mieście znalezione zostają rozszarpane zwłoki dziewczyny, a inna dziewczynka nie wraca do domu…

Mam mieszane uczucia, bo po pierwsze nie lubię jednoodcinkowców, a po drugie nie widzę potencjału na coś więcej poza standardowy cop show z supernatural elementami. Co prawda jest jakaś nić przewodnia, która zapewne przez cały sezon (ile go będzie) ciągnąć się będzie i rozjaśniać, ale wygląda na to, że na pierwszym planie będą jednak rozwiązywane w jednym odcinku sprawy. A te to zupełnie sztampowe są pomijając bajkowy anturaż. Nie napisane ani dobrze, ani źle – ot standardowo jak na serialowe produkcje z wyważeniem pomiędzy tym co straszne, a tym co śmieszne.

Jednak docenić warto robotę, jaką wykonała ekipa filmowa, czyli stworzenie bajkowo-burtonowskiego klimatu krwawej baśni, którego obrazki są bardzo przyjemne dla oka. Mocna czerwień kapturka, intensywna zieleń drzew itd. Klimat super. Treść przeciętna.

Co będzie dalej się zobaczy, ale nie widzę tu materiału na hit dla mnie.

No i pozdrowienia jeszcze dla pierwszej ofiary, która najwyraźniej tak kochała „Sweet Dreams”, że wybrała się na bieganie tylko z ta jedną piosenką nagraną na i-podzie ;P

***

Czas honoru, 4×09

Bez zmian 🙂 Aczkolwiek dzisiaj uderzyło mnie, że w tym serialu nie ma w ogóle napięcia. A miło się ogląda i tak. Wot paradoks.

Aczkolwiek żałuję, że serial podążył w standardową czasohonorową stronę, czyli lightowe Polska Vs. Niemcy. Nie narzekałbym, gdyby nie dali nadziei na coś trochę innego. Ale przecież dali. Pomysł „seryjny morderca grasuje w okupowanej Warszawie” aż prosił się o jakieś niestandardowe rozwinięcie w sezon. Niestety nie, wróciliśmy do cichociemnego pitu pitu z wyraźną dbałością o to, żeby czasem w jednym odcinku nie zrobić za dużego kroku do przodu. Po co skoro zamiast kroku można zrobić trzy zapchajdziurowe odcinki. A w ten sposób to telepiąc się pociągiem do Niemiec, żeby wysadzić pociąg – na Powstanie Warszawskie poczekamy pewnie do siódmego sezonu albo i dłużej.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004