×

Mario Barth – Na własnej skórze [Mario Barth – Under the Skin] [DVD]

Czas na drugą część realizacji odgrażania się o pojawieniu się na Q-Blogu dwóch konkretnych recenzji. Pierwsza część została zrealizowana w postaci recenzji „Kata Shoguna„, a teraz będzie część druga i pochylenie się na chwilę nad drugą premierą spod znaku 9th Planu, który był tak miły i oba filmy do recenzji podrzucił 🙂 Tym razem premierą dokumentalną.

Rzućmy okiem do opisu dystrybutora, a wszystko odnośnie tematyki tego filmu będzie jasne: Nagradzany na festiwalach na całym świecie fascynujący dokument o japońskim tatuażu. Od kiedy kojarzone z przestępczym światem Yakuzy tradycyjne tatuaże Tebori zostały oficjalnie zabronione przed japońskie prawo sztuka tatuowania stała się nielegalna i zeszła do podziemia. „Under The Skin” to pierwsza w historii podróż do tego podziemnego świata, który na co dzień pozostaje ukryty dla postronnych. Mario Barth, legenda amerykańskiego tatuażu, wcielił się w przewodnika po świecie rodziny Horitoshi, mistrzów starożytnej sztuki Tebori – tradycyjnej japońskiej techniki tatuowania, której korzenie sięgają wieki wstecz.

No i zgodnie z obietnicą – wszystko jest już jasne. Oto przed nami prawie godzinny dokument o tatuażach, które wielu z Was zna pewnie z niezliczonej liczby filmów o Yakuzie. Do tej pory były one (dla niezainteresowanych tematem) jedynie kolorowymi obrazkami na klatach pozbawionych włosów gangsterów, a teraz dzięki tytułowemu Mariowi można poznać ich bogatą historię, ich wciąż nielegalną teraźniejszość, ich mistrzów oraz poprzyglądać się na żmudne rzeźbienie na ciałach, które w wielu przypadkach trwa i kilka lat zanim osiągnie się spodziewany skutek (najczęściej smoka, bo jak mówi sam mistrz Horitoshi – co tydzień tatuuje trzy cztery smoki).

Po seansie odnoszę wrażenie, że temat tatuaży nie został tu w pełni rozwinięty i zasługiwałby na lepszy film. Bo choć sama tematyka jest bardzo ciekawa, to z pewnością zgłębiona jeszcze bardziej odsłoniłaby przed widzem więcej ciekawych tajemnic z przeszłości – jednym słowem tematowi brakuje bardziej profesjonalnego i chłodnego podejścia. Cały film ogląda się, jak zapis wycieczki do Japonii odbytej przez naszego tatumastera Maria Bartha (no bo nim przecież w istocie jest 🙂 ) i zarejestrowanej przez niego na taśmie. Choć reżyserem filmu jest niejaki Billy Burke, to jego największą gwiazdą jest Mario, który często ulega przesadzie i którego ponoszą emocje, a którego nie ma kto powstrzymać, czego należałoby się spodziewać po reżyserze. No tak, jakoś nie polubiłem kolesia i mam dla niego radę – jak robisz film o tatuażach, to odpuść sobie wstawki o sobie, bo to nie ty jesteś gwiazdą, a tatuaże, które w istocie robią wrażenie.

No i tak to trzeba oglądać – nie zważając na tego bufona Maria i nadpobudliwych Japońców, dla których w pięć minut stał się bratem, ach! Wtedy czeka nas miła podróż do Japonii i do jej zakazanych zakamarków oraz możliwość towarzyszenia mistrzom tatuażu zarówno podczas pracy, jak i porannego relaksowania się przy jam-sessionie i piwie. Ten temat jest wystarczająco ciekawy i nie ma potrzeby dorzucania do niego napompowanej żony głównego bohatera, która chwali się tym, jakie to ma fajne życie. 6/10
(1267)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004