Nie tak dawno temu pisałem tutaj o bardzo twórczym przekładzie wyrażenia „crossbar challenge” udowadniając nim, że za tłumaczenie filmów sportowych powinni się raczej brać mężczyźni, bo oni nawet jeśli o czymś w sportowym względzie nie mają pojęcia, to zawsze uratuje ich męski instynkt samozachowawczy, czyli mówiąc wprost – fakt, że szeroko pojętym sportem się interesują (stereotyp, trudne słowo) i chcąc nie chcąc posiadają bogatszy zasób sportowych wyrażeń, faktów itp.
Okazuje się jednak (co nie jest wielką niespodzianką, raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę :P), że ja sobie mogę śmiałe tezy snuć, a życie jak to życie – zweryfikuje każdą z nich.
Uczciwie więc trza do sprawy podejść i skoro natknąłem się na pewien fragment, który nie pasuje do tej mojej śmiałej tezy (którą podtrzymuję rzecz jasna :P), to nie ma go co pod dywan zamiatać, a trzeba erratę sporządzić. Co też niniejszym czynię. Oto tłumaczenie dokonane przez faceta. Film sportowy nie jest, ale sedno sportowe jak najbardziej.
Zanim do sedna, małe pytanie: jaki Armstrong jest znany z tego, że dobrze jeździ na rowerze?
Na pewno nie ten:
Podziel się tym artykułem: