Okazje są dwie…

1. Jack Bauer powrócił w czterech pierwszych odcinkach ósmego sezonu „24”.
2. Nie mam czasu ani warunków na pisanie żadnych notek, a bardzo bym nie chciał mieć dziury w kalendarzu.

Więc.

Czas na powtórkę z czegoś starego, z czym może jeszcze nie wszyscy mieli okazję się zaznajomić.

„24”, Ep. I, 09:00 a.m. – 10:00 a.m.

Disclaimer: akcja dzieje się w świecie „24” ale w żadnym jego konkretnym momencie. Na pewno nie między żadnymi seriami. Jeśli już to w trakcie s4, w którym jestem przy 6 odcinku (teraz to już przy 20 ale jak pisałem to przy 6 byłem). Wszelkie nieścisłości w fabule związane z tym jak potoczy się s4 są w założeniu tego odcinka. Innymi słowy proszę nie komentować w stylu: „ueee, cienki z ciebie nostradamus przecież na końcu s4…”. Pełna radość (o ile w ogóle taka będzie) z poniższego tekstu możliwa jest jedynie dzięki znajomości „24”, ale przy założeniu, że akcja tego tekstu ma miejsce w bliżej nieokreślonym czasie. Poniższy tekst nie stanowi w żadnym wypadku dopełnienia serialu i wyjaśnienia tego, czego w serialu nie zobaczyliśmy (choć jest taka możliwość w przyszłych odcinkach jeśli będą). Dla spokojności kto chce uniknąć spoilerów niech nie czyta lepiej.

Akcja rozgrywa się między 9:00, a 10:00 rano.

Z ROZJAŚNIENIA

PLENER. PARK. DZIEŃ

JACK i CHASE siedzą bez słowa na ławce i wpatrują się w pływające po jeziorku kaczki. Mija dłuższa chwila.

JACK
Wiesz Luke, im jestem starszy tym więcej mam czasu na myślenie i powiem ci, że zauważyłem ostatnio coś ciekawego.

CHASE
Przestań mnie tak nazywać! Wiesz, że mnie to do szału doprowadza. Dlaczego nie przestaniesz?

JACK (śmiejąc się)
Właśnie dlatego. No więc chcesz posłuchać czy nie?

CHASE (z przekąsem)
Niekoniecznie chce mi się słuchać kolejnych opowieści z gatunku: „Aby zwiększyć obronność naszego kraju uważam, że powinno się mnie sklonować”.

JACK
Kiedy to prawda… No, ale ja nie o tym. Zebrało mi się ostatnio na wspominki i kiedy przypomniałem sobie te wszystkie poważne akcje, w których brałem udział to wiesz co odkryłem? Jakie by one nie były, wszystkie znalazły swoje rozwiązanie równo po dwudziestu czterech godzinach!

(tadam, tadam)

CHASE
Eeee, na pewno ci się zdaje.

JACK
Mówię ci, że tak właśnie było. Strasznie to dziwne. Zupełnie jakbym występował w jakimś serialu telewizyjnym… O! To dobry pomysł w sumie. Może by to sprzedać jakiejś stacji telewizyjnej?

CHASE
Że niby co?

JACK
No serial taki. Dwadzieścia cztery odcinki, każdy odcinek to jedna godzina z doby.

CHASE
Daj spokój, kto łyknie taką bzdurę? Kto by chciał oglądać przez kilka minut jak główny bohater idzie rano po bułki? Idiotyzm!

JACK
W ogóle nie masz wyobraźni. Nic dziwnego, że ci Kim wpadła w oko.

JACK i CHASE wybuchają śmiechem.

CHASE (próbując powstrzymać śmiech)
Weź przestań. To moja żona!

JACK i CHASE śmieją się dalej przez dłuższą chwilę.

JACK
Która godzina?

CHASE
Piętnaście po dziewiątej.

JACK
Znaczy się patrzyliśmy się na te kaczki bez słowa przez prawie dziesięć minut?

CHASE
No.

JACK
To chyba najdłuższy okres czasu od kilkunastu lat, w którym nic nie robiłem!

CHASE
No to starczy tego dobrego. Chodźmy złapać jakichś bandytów.

JACK
Eee. Nie ma sensu. Już po dziewiątej i nic niepokojącego się nie wydarzyło. Gdyby terroryści planowali jakąś grubszą akcję to już by coś wybuchło albo coś w tym stylu. Takie akcje zwykle się z rana zaczyna. Pokarmimy jeszcze kaczki.

CHASE
No ale zawirusowanego trupa podrzucili nam po południu.

JACK
Amatorzy.

WNĘTRZE. LOS ANGELES, CTU. DZIEŃ

Do siedziby CTU wolnym krokiem wchodzi młody mężczyzna. To BARNEY. BARNEY rozgląda się dookoła jak gdyby był tu pierwszy raz. Kątem oka dostrzega siedzącą przy komputerze dziewczynę. To CHLOE. Podchodzi do niej.

BARNEY
Przepraszam, możesz mi pomóc?

CHLOE odwraca się w jego stronę.

CHLOE
Jestem zajęta. Wybacz, wyglądasz na miłego człowieka, naprawdę, ale mam w tej chwili robotę do wykonania a według nowych instrukcji dostarczonych nam z Wydziału, konkretnie rozdziału siódmego, punktu piętnastego, podpunktu b, szóstego myślnika, dowolny pracownik CTU podczas wykonywania pracy, która bezpośrednio związana jest z zapewnieniem naszemu krajowi bezpieczeństwa, nie może reagować na zaczepki niezwiązane ściśle z wykonywaną przez niego pracą. Jak widzisz wklepuję właśnie kody do satelit krążących nad Bliskim Wschodem i gdybym przypadkiem pomyliła się w podawanych koordynatach to mogłoby dojść do niemiłych konsekwencji niekoniecznie związanych z obronnością naszego kraju, ale na pewno związanych z moją karierą na stanowisku informatyka.

BARNEY
Wow, wow! Spokojnie siostro. Ja się tylko chciałem zapytać gdzie tu jest WC.

CHLOE
OCHRONA!! Według paragrafu szesnastego podpunkt b każdy pracownik CTU zobowiązany jest natychmiastowo poinformować o przebywaniu na terenie CTU osoby nieupoważnionej…

BARNEY
Spokojnie siostro. Żartowałem. Jestem nowym pracownikiem przydzielonym do waszej agencji przez Wydział. W kieszeni mam identyfikator.

BARNEY sięga do kieszeni. Przybiega OCHRONIARZ.

OCHRONIARZ (celując pistoletem w stronę BARNEYA)
NIE RUSZAJ SIĘ!! ZAŁÓŻ RĘCE NA GŁOWĘ. WOLNYM RUCHEM!! TRZYMAJ RĘCE TAK ŻEBYM JE WIDZIAŁ!

BARNEY
Spokojnie bracie, mam tam tylko identyfikator.

OCHRONIARZ
KŁADŹ SIĘ NA ZIEMIĘ Z RĘKAMI ZAŁOŻONYMI NA GŁOWĘ!

BARNEY
OK, OK. Już się kładę.

BARNEY kładzie się na podłodze zakładając dłonie na tył głowy. OCHRONIARZ energicznym ruchem przyciska go kolanem do ziemi. Sprawdza kieszeń kurtki BARNEYA i wyciąga z niej identyfikator CTU.

CHLOE
Ups.

OCHRONIARZ uwalnia BARNEYA. BARNEY wstaje z podłogi i otrzepuje ubranie patrząc wymownym wzrokiem na CHLOE.

CHLOE
Przepraszam cię. Chcę żebyś wiedział, ze jest mi przykro. Naprawdę jest mi przykro, ale teraz muszę wracać do pracy. Przepisy mówią, że…

BARNEY
Już dobrze siostro. Nic więcej nie mów.

CHLOE siada przy komputerze, wstukuje dwie liczby i odwraca się z powrotem do BARNEYA

CHLOE
Skończyłam.

BARNEY patrzy na CHLOE z przekąsem. Chwilę potem spogląda zaciekawionym wzrokiem w stronę sporej grupy pracowników CTU skupionych w jednym miejscu. Wszyscy głośno się śmieją.

BARNEY
Co się tam dzieje?

CHLOE
Od rana wszyscy są podekscytowani. Dzisiaj ma się rozwiązać kto jest wtyką w CTU. Każdy się zrzucił po dziesięć dolarów. CURTIS przyjmował zakłady. Osobiście stawiam na niego prawdę mówiąc. Naprawdę miły z niego człowiek, ale ma w sobie coś z Araba.

BARNEY
Curtis? Ten wielki Murzyn?

CHLOE
Pozory mylą.

BARNEY
Wiesz co? Dziwna jesteś. Wymyślasz!

CHLOE
A Cassius Clay?

BARNEY (zmieniając szybko temat)
Z czego oni się tak wszyscy śmieją?

CHLOE
Edgar pewnie znowu opowiada dowcipy o Polakach. Wyrobiła się chłopina. Nie podoba mi się to jak się zachowuje, naprawdę, to podłe i niezgodne z przepisami, ale naprawdę się wyrobił.

WNĘTRZE. CTU. DZIEŃ

Duża grupa pracowników CTU stoi dookoła EDGARA i głośno się śmieje.

EDGAR
A wiecie ilu Polaków potrzeba do wkręcenia żarówki? Tysiąc jeden! Jeden trzyma żarówkę, a reszta kręci domem!!

Wszyscy wybuchają śmiechem.

EDGAR
A wiecie kto wymyślił triathlon? Polacy! Idą na basen na nogach a wracją rowerem!

Nikt się nie śmieje. Stojąca obok Edgara grupka mężczyzn i kobiet wydaje się być mocno zmieszana.

EDGAR
Nie rozumiecie? Idą _na nogach_ a wracają _rowerem_!

Grupka się powoli przerzedza, ci którzy pozostali koło EDGARA patrzą na czubki swoich butów.

EDGAR
Stoi za mną, co?

EDGAR powoli odwraca się za siebie ze skruszoną miną. Po chwili dostrzega stojącego za nim mężczyznę.

EDGAR
Tak mi się tylko wymcknęło szefie! Raz jedyny raz, to się więcej nie powtórzy!

SZEF CTU
ZEJDŹ MI Z OCZU NATYCHMIAST! ŁAP ZA MIOTŁĘ TRZEBA POKÓJ PRZESŁUCHAŃ POSPRZĄTAĆ I ŻEBYM CIĘ NIE WIDZIAŁ!

EDGAR
Ale szefie, tam jest weneckie lustro…

SZEF CTU
JUŻ CIĘ TU NIE MA!

EDGAR nie dyskutuje dalej i odbiega, do SZEFA CTU podchodzi BARNEY.

BARNEY
Barney Jones, zostałem przydzielony do CTU.

SZEF CTU
A tak, tak. Coś tam wspominali w Wydziale.

SZEF CTU podaje BARNEYOWI rękę.

SZEF CTU
John Kowalsky, od dzisiaj będę twoim szefem. Poproś Chloe niech cię oprowadzi po CTU.

BARNEY
A która to?

SZEF CTU
Ta co ma minę jakby prezentu od Mikołaja nie dostawała od sześciu lat.

PLENER. PARK. DZIEŃ

CHASE (zniecierpliwiony)
Nie strzelałem od trzynastu godzin.

JACK
Oglądaj kaczki. Nie możesz cieszyć się spokojnym porankiem?

CHASE
Mając świadomość, że w tej chwili na obszarze Stanów Zjednoczonych działa ponad setka terrorystycznych organizacji, które zrobią wszystko żeby zakłócić nam amerykański sen?

JACK
No.

CHASE
Nie, nie mogę.

JACK
No to nie wiem. Może ze stawów postrzelaj.

JACK bierze w dłoń palce drugiej dłoni i zaczyna strzelać ze stawów.

CHASE
Przestań! Nienawidzę tego odgłosu.

JACK
Już dobrze Luke, nie chcę cię przecież denerwować.

CHASE rzuca się z pięściami na JACKA. Zaczynają się siłować na żarty. Nie zauważają, że podchodzą do nich dwaj mężczyźni ubrani w czarne kominiarki. Stają na przeciwko JACKA i CHASE’A i wyciągają paralizatory.

MĘŻCZYZNA W KOMINIARCE 1
Jack Bauer?

JACK spogląda w stronę mężczyzny. Widząc paralizator mdleje na miejscu. CHASE spogląda na osuwającego się w dół ławki teścia. Zostaje porażony prądem. Upada obok JACKA.

***

Argh, treść wpisu za długa :/ No to trudno. Kontynuacja tego epizodu TUTAJ
A epizod następny TUTAJ

Skomentuj

Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany. Niezbędne pola zostały zaznaczone o taką gwiazdką: *

*

Quentin

Quentin
Jestem Quentin. Filmowego bloga piszę nieprzerwanie od 2004 roku (kto da więcej?). Wcześniej na Blox.pl, teraz u siebie. Reszta nieistotna - to nie portal randkowy. Ale, jeśli już koniecznie musicie wiedzieć, to tak, jestem zajebisty.
www.VD.pl