×

Największy LOL jaki miałem od dawna

Piątek, więc dziś kolejna porcja gloryfikowania „Survivora”. Dzisiejszy odcinek znów utwierdził mnie w przekonaniu, że w porównaniu z „Survivorem” wszelkie „Dextery” i inne seriale to są jakieś cienkie bolki. Oczywiście ciężko porównywać reality show do serialu, ale moja frajda z oglądania nie kłamie – a największą mam z „Survivora” i to na jego kolejne odcinki (zostały już tylko dwa, a potem moje ukochane Reunion) czekam najbardziej. I w sumie nie wiem nawet dlaczego. Napisałbym, ze „Survivor” w przeciwieństwie do seriali, które mają co najwyżej kilku scenarzystów, ma tę przewagę, że jego scenariusz pisze życie i nie można przewidzieć z czym wyskoczą gracze, ale tak nie napiszę, bo jakoś nie wierzę, że nikt na to żadnego wpływu nie ma. Jasne, można sobie formować przebieg ustalając kiedy będą walczyć o immunitet, a kiedy o nagrodę, czy w ustalaniu kolejnych konkursów lub decyzjami typu „OK, a dzisiaj się pomieszacie i będą nowe plemiona” – jakiś wpływ na całość ma to na pewno. Ale jakoś trudno uwierzyć, że to cały wpływ, jaki mają twórcy show, a reszta zostaje w rękach zawodników.

Inna sprawa, że za totalną samowolką przemawia fakt, że nie wszystkie sezony są takie zajebiste od początku do końca. Ostatnie były raczej takie średnie, co nie znaczy, że nie było paru fajnych twistów. Jednak najnowszy sezon to najlepszy obok 13, jaki widziałem. A widziałem przynajmniej połowę (wczesnych sezonów jakoś nie mogę przetrwać). Co ciekawe, przebieg 19 sezonu jest podobny – znów po połączeniu plemion jedno z nich miało przewagę 8:4. A aktualnie są już do tyłu 3:4… Co oznacza przewaga 8:4? Od początku uczestnicy programu dzieleni są na dwa równe plemiona, które ze sobą konkurują. Kto w odcinku przegra ten musi wywalić jednego swojego członka w kosmos. I tak aż do połączenia plemion. W przypadku obecnego sezonu do połączenia doszło przy stanie 8:4. A to z grubsza oznacza, że wystarczyło się ósemce z jednego plemiona dogadać i większością głosów wywalać po kolei członków drugiego. Teoretycznie więc spokój na osiem dni (eliminacja z grubsza co dwa dni), a dopiero potem można się martwić. Tyle teoria. A w praktyce (tak samo jak w 13 sezonie) plemienna mniejszość tak zakombinowała, że z większościowej ósemki została już tylko trójka osób. Co jest nie lada sztuką, bo przecież, żeby wywalić kogoś ze słabszego liczebnie plemienia wcale nie były potrzebne wszystkie głosy plemienia w przewadze. Z ośmiu osób wystarczyło, żeby piątka zagłosowała na jednego ze słabszej czwórki i out. Dodatkowo, gdyby tej piątce udało się ze sobą dogadać to po wywaleniu słabszej czwórki spokojnie mogliby wywalić pozostałą trójkę od siebie, czyli kolejne sześć dni spokoju. Prosto, łatwo i przyjemnie… A jednak znów stało się inaczej, a jakim cudem, to już trzeba by „Survivora” oglądać, ja tłumaczyć nie będę.

No ale o największym LOL-u miałem pisać. LOL oczywiście znów za sprawą Russella, który w pojedynkę od początku wszystkim kręci. Reszta survivorów to cienkie bolki i bez Russella ten sezon byłby okropnie nudny. I tu znów podobieństwo do 13 sezonu, kiedy wszystkim rządził i dzielił Ozzy. Tyle że on miał dobrych wspólników i fakt wygrywania w pojedynkę wszystkich konkurencji był tylko ułatwieniem. Russell w zasadzie nie wygrał jeszcze żadnego konkursu o immunitet, a mimo to (z pomocą zajebiście znalezionych immunitetów) sam rozdaje wszystkie karty i nikt mu do szczęścia nie jest potrzebny.

Tymczasem dzisiaj pojawiło się hasło: głosujemy na Russella. Russell jest niebezpieczny, może by się go tak pozbyć? Wiemy, że dzięki niemu nadal tu jesteśmy, ale jak dojdzie do finału to wygra ble ble ble… W tym miejscu należy wspomnieć o instytucji ukrytego immunitetu. Ma on zwykle postać jakiegoś wisiorka lub innego suwenira i jak sama nazwa wskazuje jest ukryty. Russell znalazł już bez podpowiedzi dwa i je wykorzystał, a ostatnio z podpowiedzią znalazł trzeci. Taki immunitet można wykorzystać podczas głosowania i wtedy wszystkie głosy oddane na jego posiadacza są kasowane. Z grubsza więc taki immunitet został wymyślony po to, żeby się z nim nie afiszować i w kulminacyjnym momencie ku zaskoczeniu wszystkich wyjąć go z kieszeni. Jeff zaraz będzie sprawdzał wyniki głosowania, pyta czy ktoś nie ma ukrytego immunitetu i wtedy jest najlepszy moment, żeby immunitet ujawnić (w niektórych sezonach immunitet należało pokazać np. przed głosowaniem, czego nie lubiłem). Oczywiście immunitet nie jest na tyle tajny, żeby inni nie wiedzieli, że się go ma. Wszystko zależy od posiadacza, czy dobrze go ukrywa czy nie. Nie daje też pewnej gwarancji, że się nie odpadnie, czego dowodem James z S: Chiny, który miał dwa immunitety, a i tak go wywalili z zaskoczenia. To że Russell ma trzeci immunitet większość podejrzewała, ale mało kto wiedział to na pewno. Trzeba było się jednak liczyć z tym, że choć zdecydują się go „wygłosować” to może wyskoczyć z immunitetem i zagrać im na nosie. Ale żal było też nie spróbować i zaczęli kombinować, żeby Russell się niczego nie domyślił i spokojnie trzymał w kieszeni immunitet podczas gdy Jeff by go zaskoczonego wywalił. Russell jednak coś tam nosem przeczuwał i przed wyjściem na radę plemienia orzekł, że jeśli choćby poczuje odrobinę zagrożenia to użyje immunitetu. No i poszli na radę. Jak zwykle nie wiadomo było na kogo będą głosować, opcji było kilka w tym głosowanie na Russella, który miał zgryz – użyć immunitetu czy nie. Zgryz taki, że gdyby użył go, a nikt by na niego nie głosował to by go głupio stracił. Z drugiej strony nie użyć i po głosowaniu dowiedzieć się, że się odpadło to chyba jeszcze gorzej… Co zrobił Russell? Russell ledwo dotarł na miejsce rady plemienia i zrobił to:


Survi 1913

PS1. Jeszcze jedno podobieństwo do 13 sezonu. Ozzy rządził, wygrał Yul. Tu rządzi Russell, a wygra… Hmm, Brett wydaje się największym zagrożeniem. Brett to chłopak, który praktycznie cały czas zostaje w cieniu i ani nikomu nie zagraża, ani przeciwko nikomu nie spiskuje. Historia programu już pokazywała, że aby wygrać najlepiej się nie wychylać. I rzeczywiście, jeszcze ze dwa odcinki do tyłu ludzie się dziwili kto to jest Brett i skąd się tam wziął.

PS2. Nie sądziłem, że taka długa notka wyjdzie. Obawiam się, że mało kto dotrwa do momentu, w którym wyjawiam, z czego miałem tego LOLa 🙂

PS3. O Deksie postaram się nastukać jutro.

PS4. Zapomniałem co, ale coś jeszcze chciałem dopisać…

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004