×

Się dzieje, czyli widoczni The Expendables

Przez chwilę myślałem, że mieszkam w kolejnej miejscowości pozbawionej prądu. Nagle bez ostrzeżenia zgasło światło i wcięło mi z mozołem pisaną notkę. W tym przypadku pisanie w Notatniku na nic się zdało, niestety. Na szczęście nie była to jakaś wybitna notka. Czyli tak jak zawsze 😉

A pisałem o najnowszym zwiastunie „The Expendables”, na którymś w przeciwieństwie do tego, który był do tej pory – coś widać:

No i tak się zastanawiam, jakim cudem Sly, który ma takie pióro do onelinerów, przez tyle lat grał w gównianych filmach i nie mógł się z powrotem wybić. Ja wiem, że onelinery to nie wszystko, ale czasem ciężko napisać dobry oneliner niż cały film. A filmy Sly’a pełne są onelinerów. Mógłby tylko mieć szersze spektrum pomysłów na fabułę. W każdym bądź razie oczywiście bardzo się cieszę, że znów jest (a w zasadzie jego filmy) w formie. I fajnie strzela z kolta.

– Jak mamy go pokonać? Zebrał całą armię, a nas jest tylko czterech i pół.

Hehe.

A co do zwiastuna, to generalnie zdania wyrażonego po zwiastunie, w którym nic nie było widać nie zmieniam. Oczywiście, że jest bardzo zachęcający, ale zwiastun do „Johna Rambo” był trzy razy bardziej zachęcający. Niepokojący jest brak krwi (wiem, wiem, raz była i to mnie trzyma przy nadziei – z drugiej strony może po prostu jeszcze nie było etapu komputerowego dodawania krwi do nakręconego materiału). No i ten nieszczęsny Angel, na którego się uparłem, bo to po prostu cienki aktor. I nie chodzi o sylwetkę. W dodatku za bardzo kojarzący się z serialem, żeby nie drażnił moich oczu. Szkoda, że nie wzięli jakiego Javiera Bardema czy Sergi Lopeza. No ale nie można mieć wszystkiego.

A skoro już wspomniałem o Rambo, to przypomnijmy jego prorocze słowa z dwójki:

Co ona tam wie… 🙂

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004