×

Wątpliwość Lektora

No to na szybko i w skrócie…;)

Wątpliwość [Doubt]

Koniec lat sześćdziesiątych, amerykańskie liceum katolickie prowadzone przez zakonnice. Dwie z nich wszczynają śledztwo w sprawie proboszcza miejscowej parafii, którego posądzają o molestowanie jednego z uczniów. Ksiądz wypiera się oskarżeń, ale zakonnice (szczególnie jedna z nich) nie dają za wygraną.

Jednym zdaniem? Godzina i czterdzieści minut robienia z igły wideł. Ekranizacja sztuki teatralnej, która na deskach teatru powinna zostać, bo przeniesiona na ekran i tak w dalszym ciągu razi teatralnością oddając pokłon klasycznej zasadzie trzech jedności. Fabuła skondensowana do aktorskiego pojedynku Philipa Seymoura Hoffmana z Meryl Streep, w którym tłem w postaci sympatycznej młodej zakonnicy jest słodka Amy Adams, a cała reszta pozostaje daleko w tyle pełniąc rolę ruchomego tła.

„Wątpliwość” została zauważona przez oskarowych akademików, którzy „wręczyli” filmowi pięć nominacji do Oscara. Cztery z nich to nominacje aktorskie, co pokazuje, co tak naprawdę jest w tym filmie wartościowego, piąta nominacja wskoczyła za scenariusz i specjalnie jej nie rozumiem. No, ale dobrze, wolę filmy takie jak „Rambo”, a innych nie rozumiem. Zresztą nominacji do Oscara dla Amy Adams nie rozumiem również, a już nominacji dla Violi Davis za dziesięciominutową rolę nie rozumiem najbardziej. Za to nominacje dla Hoffmana i Streep jak najbardziej zasłużone, choć nie wydaje mi się, żeby mieli jakąkolwiek szansę na zwycięstwo.

Dobry, nudny film, w którym nie dzieje się prawie nic. Na szczęście do scenariusza przemycono parę żartów, które powstrzymały mnie przed zaśnięciem. No, ale jak mówię, zły film to nie jest, to raczej mój feler, że przy ta przegadanych filmach potrzebuję tego niedefiniowalnego czegoś. W takich „Ludziach honoru” (też ekranizacja teatralnej sztuki, dlatego ją przywołuję) to było, a tu nie. A i całe zamieszanie praktycznie o nic. bo podstawy do uczepienia się biednego klechy do zrobienia o tym filmu nie wystarczyły. „Śledztwo w sprawie księdza podejrzanego o molestowanie seksualne dwunastolatka” może i brzmi sensacyjnie, ale w sposobie przedstawienia tego w „Wątpliwości” nic sensacyjnego nie ma. 3(6) (ocena fana „Rambo” i na to brać poprawkę 😉 ).

***

Lektor [The Reader]

Uff, zmienili polski tytuł z beznadziejnego „Zaklinacza słów”, który bardziej pasuje na tytuł dla jakiegoś sequela filmu fantasy z gatunku „Władca zwierząt” (BTW jak ja się bałem tych worków co łapały człowieka, przeżuwały, przeżuwały i na końcu wypluwały kości).

Młody chłopak, którego imienia szukać mi się nie chce, zakochuje się w starszej od siebie Niemce. Zresztą on też Niemiec. Gorący romans trwa całe lato, aż do momentu, gdy ukochana znika bez słowa. Mija trochę czasu. Nasz młodzian we wcieleniu studenta prawa przysłuchuje się procesowi zbrodniarek wojennych. W jednej z nich rozpoznaje swoją ukochaną z pełnego gorącego seksu i przeczytanych książek lata.

Dwie rzeczy przeszkadzały mi podczas oglądania filmu.
1). Coś, kiedyś źle przeczytałem o fabule i wydawało mi się, że jest nieco inna przez co dłuższy czas układałem sobie ją „czasowo”, żeby zakumać cały timeline – myślałem, że proces ma być bezpośrednio po wojnie.
2). Natrętna myśl o tym, ile to w życiu trzeba mieć szczęścia, żeby mając kilkanaście lat zagrać w filmie z nagą przez 1/4 jego trwania Kate Winslet.

Rozkręca się nasz „Lektor” na tyle powoli, że przychodzi moment zwątpienia i zastanowienia się, w którym to miejscu tego filmu jest to wielkie kino, o którym trąbią tu i tam. Na szczęście jest naga Kate Winslet, więc spokojnie można dać kredyt zaufania i poczekać. Specjalnie długo czekać nie trzeba, bo wraz z rozkwitem romansu rozkwita także i film Daldry’ego i tak sobie kwitnie już do końca przechodząc z weselszych tonów w tony smutne i przygnębiające, by potem…

Historia to wciągająca i dająca do myślenia. Fiennes trochę cienki (gdzie mu tam do Dolarhyde’a z nadawanego wczoraj, jakże romantycznego, „Czerwonego smoka”), ale za to jest Kate i David Kross, między którymi szybko zostaje nawiązana ekranowa magia i pozwalają nie martwić się Ralphem z wiecznie pobitym spojrzeniem.

Szary i bury to film, poważny i stawiający przed widzem parę pytań, ale im dłużej trwa tym lepiej się go ogląda i pozwala ponieść świetnej historii pełnej tajemnic i niespodzianek. Ot taki Sevres filmu oskarowego, ale w dobrym tego określenia znaczeniu. 5(6).
(748)

Zagłosuj na ten blog w konkursie Bloger 2008

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004