×

Intercity ssie paukę

Żadna to nowość i każdy wie, ale i tak. Intercity ssie paukę.

Wróciliśmy właśnie z Wrocławia. Chcąc trochę zaoszczędzić pojechaliśmy na weekendowym bilecie. Na weekendowym bilecie można jeździć czym się chce od piątku 20:00 do niedzieli 23:59, Pomijam, że oczywiście w piątek wszystkie pociągi, które jeżdżą dalej i na które bilety kosztują drożej odjeżdżają przed 20:00, ale bilet weekendowy ma jeszcze jeden plus – miejscówkę na dajmy na to IC można kupić za pół ceny. I rzeczywiście, w Wawie kupiliśmy za pół ceny.

A we Wrocławiu…

Pan w kasie (dupek z samego wyglądu, wielki chłop w kamizelce, który ma taką minę, jakby świat ratował każdym wydaniem biletu i nie zna słów „proszę” i „dziękuję”) wydrukował nam bilet, dajemy 25 złotych tyle ile w Wawie, a ten, że 50. No to my „jak to?”. A srak to, jemu wyszło 50 i mamy zapłacić 50. Pokazujemy, że w Wawie zapłaciliśmy za to samo 25 zeta, ale jemu wyskoczyło i już. Pociąg już stał na peronie, więc nie było czasu na kłótnie. Wzięliśmy miejscówki za 50 zeta i hajda do przedziału. Z konduktorem się będziemy kłócić, jak przyjdzie sprawdzać bilety.

Nie trzeba się było kłócić. Konduktor od razu powiedział, że powinniśmy zapłacić 25 zeta i że wystarczy iść do kasy na centralu w Wawie i nam zwrócą połowę kasy. Poszliśmy więc do kasy po powrocie. Pani w kasie odesłała nas do innego okienka, zwroty coś tam. A tam nikogo nie ma, choć przerwy być nie powinno według tego, co było napisane na okienku. No ale patrzymy a tam na krześle wisi kurtka, znak, że istnieje życie. Pytamy się w okienku obok czy ktoś przylezie nas obsłużyć, a pani obok, że siur. „ELKA!!!!” krzyknęła i Elka przyszła. Dajemy bilety, dajemy miejscówki, a Elka, że konduktor nie podpisał miejscówek i nie może nam kasy oddać. Wkurw. To co? – pytamy – konduktor nie zna się na swojej robocie i nie wie, że ma podpisać? My mamy wiedzieć za niego? Oddawaj gópia Elko nasze 25 zeta! A Elka, że ona nie wie, może wyczarowaliśmy sobie te miejscówki i ją w człona robimy. Konduktor nie podpisał, kasy oddać nie może. Ale poszła się z kimś skonsultować.

Skonsultowała się, wróciła z papierkiem, dała nam łaskawie adres, gdzie mamy wysłać bilety, miejscówki, opis sytuacji i że nam kasę może oddadzą, bo ona nie może.

Argh.

Pokłóciliśmy się jeszcze z pięć minut. Podała nam jakieś adresy, gdzie można burdę robić i odesłała do naczelnika, który w tygodniu pracuje od 7 do 15. No tak, jeden jedyny pracuje, a wszyscy inni nie i se mogą przychodzić, żeby się kłócić o 25 zeta między 7 i 15 z naczelnikiem.

Intercity ssie paukę i tyle.

Aha i darmowego posiłku nam nie dali w jedną stronę. W drugą dali, ale co to za posiłek herbata na dwa łyki. Jak sobie potem kupiliśmy za 5 zeta od takiej samej pani z wózkiem, ale co brała kasę za swoje dobra to już ze dwa razy większy był niż ten za friko (friko = zajebiście wielka cena biletu na IC czy to wycieczkowy czy nie).

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004