×

18 do 700.

Jak to mówią „dycha do dychy i dzwonią kielichy”. Ciułam tak te swoje beznadziejne i grafomańskie i pozbawione stylu recenzje od początku prowadzenia tego bloga (bardzo dawno temu)i tak zmierzam wolnym krokiem do tysiąca recenzji (tak, pamiętam o Projekcie 1000, spokojnie). Ale przecież po drodze są równie atrakcyjne przystanki w postaci recenzji nr 700, 800 i 900. No i tak właśnie dotarło do mnie, ze ta 700 recenzja już jest całkiem blisko jeszcze tylko parę tytułów i voila. W związku z czym czuję nieodpartą chęć walnięcia po dwa zdania o paru filmach i odfajkowania siedemsetki. Dwie sprawy tylko: ja już dobrze wiem, jak wyglądają te dwa zdania w moim przypadku, no i chyba wewnętrzne bźźź nie pozwoliłoby mi odfajkować jako recenzji dwóch zdań i ani pół słowa więcej. W związku z czym toczę właśnie walkę z samym sobą, której wynik zresztą jest taki jak zawsze – ja sobie walczę, zastanawiam, rozważam, a na blogu puchy i tylko goły Prabhas straszy od wczoraj…

O, właśnie wpadłem na pomysł kolejnej Krwawej Sceny Filmowej, bo ten cykl też zaniedbałem. To może daruję sobie zamierzone przed rozpoczęciem tej notki opisanie kilku widzianych ostatnio filmów i póki pamiętam zakrwawię bloga.

I jak powiedział tak zrobił. Do usłyszenia za parę minut.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004