Widelec.pl dokonał nie tak dawno temu pewnego odkrycia – odnaleźli dowód na to, że Bollywood także ma swojego „Matrixa”. Pomijając wytknięty przez komentujących oczywisty błąd (zamieszczony filmik wcale nie pochodził z bollywoodzkiego filmu, była to scena z tollywoodzkiego „Jai Chiranjeeva”), chciałbym kolegów z Widelca poinformować, że prochu nie odkryli. Ba, nie odkryli nawet kapiszona. Przecież nie od dziś wiadomo, że kino indyjskie czerpie z „Matrixa” pełnymi garściami.
Niektórzy pewnie nieźle się zdziwili widząc Chiranjeeviego (Chiru) po wejściu do tekstu, którego tytuł zapowiadał bollywoodzkiego „Matrixa”. Przecież każde dziecko (w Indiach 😉 ) wie, że Chiru jest gwiazdorem kina tollywoodzkiego. Niby jedno i drugie powstaje w Indiach, ale różnica pomiędzy Bollywoodem i Tollywoodem jest zasadnicza. Nie będę się jednak dłużej zatrzymywać w tym momencie, przejdę dalej i za chwilę pokażę wam, czego powinien spodziewać się internauta zachęcony informacją o bollywoodzkim „Matrixie”. A powienien spodziewać się reżyserskiego debiutu słynnej choreografki, Farah Khan – „Jestem przy tobie”. Zobaczcie sami, dlaczegóż to:
Urocze, prawda? „Jestem przy tobie” nie jest jedynym przykładem „matrixowych” inspiracji w Bollywood. Żeby nie być gołosłownym, scena z filmu „Awara Paagal Deewana”:
I na deser jeszcze jedna z walk z powyższego filmu:
A teraz przenieśmy się z Bollywood na południe Indii, czyli do miejsca zwanego Tollywoodem. Jeden z przykładów „matrixowych” inspiracji mogliście już zobaczyć w tekście z Widelca, a teraz inny przykład, w którym w głównej roli podziwiać można niejakiego Księcia Mahesha Babu.
Mało spostrzegawczych czytelników zapraszam jeszcze tutaj. Znajdziecie tu mały smaczek dotyczący powyższego filmiku. My natomiast zostajemy jeszcze na chwilę w Tollywood, aby pokazać wspomnianego wyżej Chiru w trochę innym, także „matrixowym” wcieleniu.
Panie i Panowie, „Stalin”. Tak, tak, dobrze widzicie, „Stalin”:
A tego na własną rękę nie powtarzajcie (zresztą poprzednich numerów może też nie…):
Prawda, że za nami sporo nawiązań do „Matrixa”? A to jeszcze nie koniec, bo teraz z Tollywood przeniesiemy się do… Kollywood. Tam również „Matrix” jest nieskończonym źródłem inspiracji. Weźmy takiego na przykład „Anniyana”:
Vikram, który w „Anniyanie” występuje w roli głównej dwoi się i troi, jednak do wyczynów niejakiego Vijaykantha wciąż mu daleko. Vijaykanth kulom się nie kłania:
Vijaykanth bez problemu łapie maczetę:
Vijaykanth rozstaje się ze swoimi okularami tylko na chwilę:
A wszystko to w filmie „Sabari”. Wyczyny Vijaykantha może i wydają się niesamowite, ale nie zapominajcie, że mówimy o facecie, który „windowsowskiego” Media Playera używa do celów, które nie śniły się filozofom.
Poniżej w scenie z filmu „Ramana”:
Jak więc widać na załączonych obrazkach, kino indyjskie znalazło w filmie braci Wachowskich nieskończone źródło inspiracji. Zresztą, nie tylko kino. Nawiązania do „Matrixa” możemy znaleźć również w indyjskich teledyskach. Nie wierzycie? No to patrzcie.
Hadiqa Kiani „Dupatta”:
A na dobry koniec jeszcze „Matrix” z bodajże tamilskim dubbingiem:
Podziel się tym artykułem: