MILIONY BREWSTERA [BREWSTER’S MILLIONS]
Reżyseria: Walter Hill
Scenariusz: Herschel Weingrod, Timothy Harris
Występują:
Richard Pryor, John Candy, Lonette McKee, Stephen Collins, Jerry Orbach, Pat Hingle, Tovah Feldshuh
Emisja: TVN, 17:00, sobota 22.12.2007
Montgomery Brewster (Richard Pryor) podrzędny miotacz w niższej lidze życia otrzymuje od życia spadek w postaci 300 milionów dolarów. Aby go otrzymać musi spełnić jedynie jeden, malutki warunek – wydać w ciągu miesiąca 30 milionów tak, żeby po upływie wyznaczonego czasu nie miał nic.
Zwykle nie używam słowa „kultowy”, bo go nie lubię, a na dodatek od dawna już nic nie znaczy, ale o filmach takich jak ten nie sposób inaczej powiedzieć. Bo „Miliony Brewstera” to dla mnie filmem absolutnie kultowy, a co więcej, nic nie stracił ze swojego uroku, którym czarował mnie dawno temu, gdy nawet jeszcze nie miałem odtwarzacza video. Wiem, bo oglądałem niedawno i bawiłem się na nim tak samo dobrze, jak wtedy naście lat temu, gdy jednego dnia obejrzałem go cztery razy.
O „Milionach Brewstera” myślę w samych pozytywach. Serio, nie mam nic do zarzucenia. Jasne, widzę, że w tej historii brakuje sensu i zadanie, które stoi przed Brewsterem wcale nie jest takie niewykonalne (wręcz przeciwnie), ale nie przeszkadza mi to nic a nic. Widzę jak Brewster rozmawia z wujkiem z filmu, ale co z tego? (BTW zawsze mnie intrygował ten film, jakby gdzieś w piekle nakręcony czy coś – zwróćcie uwagę na tę dziwną plastikową pielęgniarkę). Ważne jest to, że film ten jest naprawdę zabawny i idealny na sobotę, godzina siedemnasta. Komedia w starym dobrym stylu lat osiemdziesiątych, która nie sądzę, aby się kiedykolwiek zestarzała.
– Monty zaproponował mi posadę.
– Nadwornego żarłoka?
Cha cha cha.
Polecam z całego serca.