„Motel” [„Vacancy”]

Pierwsza (a właściwie druga, zapomniałem o pisanym w środku nocy „Ils”) z recek z gatunku „a co ja się będę męczył”, czyli dyskusja dotycząca filmu na Bocznicy. Bo w końcu po co pisać coś, co już zostało napisane, prawda?

Moi:
Jak na te bzdety, które ostatnio kręcą to bardzo dobry film jest. Polecam.

gambit:
Zajebisty klimat, pierwszy czas od wielu lat ogladajac film cieszylem sie, ze nie jestem w takiej sytuacji jak bohaterowie filmu. A jeszcze pare miesiecy temu trailer wydal mi sie interesujacy, ale sadzilem ze to beda jakies bzdety w rodzaju „When a stranger calls”. Jednak dobry rezyser to podstawa. „Kontrolerami” Antala zachwycony nie bylem i nagrody na roznych festiwalach byly moze na wyrost, ale klimat tez konkret.

Moi:
Świetne zdjęcia Sekuły. Nareszcie ktoś poszedł dalej niż ustawienie siedmiu kamer w różnych miejscach planu i pójścia na kawę.

gambit:
Trzeba zauwazyc jeszcze stanowczo, ze w tym filmie Luke Wilson mnie przynajmniej poki co nie draznil. A wrecz bym powiedzial, ze Owena sobie w tym nie wyobrazam:) […] Rowniez docenilem [zdjęcia Sekuły]. Te odbicia w roznych miejscach – a to lusterko, a to szyba – miod. I samo wrazenie parnej nocy, w ktorej wszystko moze sie zdarzyc…

Moi:
[Wilson też mnie nie drażnił.] Szczególnie, że ja go szczerze nienawidzę. A tu proszę bardzo. Zresztą to nie pierwszy raz, chyba jakieś lekcje aktorstwa wziął albo co :) Np. w „Alex i Emma” mnie nie denerwował. Bardzo fajny film swoją drogą. Świerszcze, też doceniłem.

gambit:
Teraz jak o tym mysle, to te swierszcze maja naprawde ktores z pierwszych miejsc w budowaniu klimatu :)

[Niżej inna odnoga wątku. Będą SPOILERY!!]

gambit:
Konkret od poczatku do konca jak sie okazuje:) Pierwsze 40 minut rewelacyjne(podobne sceny mogly mnie bawic w setkach innych filmow, a tu naprawde ciarki potrafia przejsc – koniecznie ogladac w nocy), reszta bardzo dobra; niesztampowe, brutalne (na takim niedoslownym poziomie) i swietnie zrobione. Az sie dziwie, ze zgodzila sie w tym zagrac hollywoodzka w koncu gwiazdka Beckinsale – plus dla niej, bo hollywoodu w tym szczesliwie za grosz nie widac. I czy mi sie wydaje, czy ten film w ogole nie bazowal na elemencie strachu w typie cisza, cisza, bardzo glosny dzwiek:)? Ogolnie „Vacancy” zlamal naprawde wiele schematow i chwala mu za to.
Dlugo myslalem i nie mam sie do czego dowalic specjalnie. Zastanawialem sie, dlaczego nie starali sie zaslonic kamer, ale sam potrafie znalezc kilka wytlumaczen na takie zachowanie. Cieszy mnie, ze nie bylo w tym pokoju jakiegos glosu, ktory przez glosnik jak w pile nadawal („Macie pare minut zycia, przygotujcie sie”), bo takiego syfu mozna bylo sie spodziewac:)I fajnie, ze glowny badguy to nie jakies zlo wcielone, tylko normalny, przecietny facecik, ktory – uwaga – zastrzelony nie wstaje(swietna gra z widzem, kiedy beckinsale kluczyki wyjmowala mu z kieszeni). Na koncu zabilbym tylko Wilsona i byloby swietnie, powinien lezec martwy na ziemi, ale nie mozna miec wszystkiego. Jedyna wtopa, to ze ktos dal rade BMW srubokretem uruchomic, ale skad biedni Amerykanie maja wiedziec, ze europa to wyzsza technologia.

Moi:
Trochę było [głośnych dźwięków], np. ta maska za drzwiami przy jednym z chwilowych włączeń prądu. Ale ogólnie to oni tu poszli raczej w kierunku grania na nosie. Np. te plany przez cały początek – aktor gdzieś na boku a cała reszta kadru pusta i tylko noc w niej widać. Przez całą ich podróż samochodem w każdej chwili coś mogło z nocy wyskoczyć i to było fajniejsze niż to, gdyby coś w końcu wyskoczyło. Plus fajnie z tym stukaniem w ściany pomyśleli, nie od razu dowalili grzmota tylko tak stopniowo i się człowiek zdążył przyzwyczaić.
Ja bym się tej filmoteki dowalił w pierwszym rzędzie. Kaset tam mieli od zarąbania, ciężko uwierzyć, że nikt nigdy o nic ich nie podejrzewał. Przecież niezły przerób musieli mieć. Plus nie kolekcjonowali tego dla siebie tylko spylali, więc sporo s(t/n)uffu po świecie musiało krążyć. Trochę za dużo zbiegów okoliczności musiałoby im sprzyjać, żeby kręcić dalej ten biznes. Niby zadupie poza mapą, ale mimo wszystko ktoś się chyba interesował losem pozabijanych, szczególnie, że to całe rodziny były a nie jakiś przybłęda.
No i Wilson powinien kipnąć. Choć z drugiej strony nie jest powiedziane, że nie kipnął.

gambit:
No nie zgodze sie, bardzo subtelne to bylo [maska za drzwiami]. Tylko swiatlem gra i tak pare razy – cienie na scianie. Ale nie bylo traby, ktora poderwalaby mnie z fotela, ale tylko na zasadzie, ze cos nagle bylo nienaturalnie glosno:)
Nic dodac nic ujac [w kwestii pójścia w granie na nosie]. Ja dodatkowo mialem dziwne wrazenie, ze ogladam film o takich neozombiakach, bardzo szybkich i sprawnych, ale bez zombiakow. Tu mowa o drugiej polowie. Badguye byli tak stylizowani ciut, czy to moja wyobraznia tylko?
Szansa, ze komus przypadkiem sie BMW zepsuje jest minimalna. Na to, ze nikt tego biznesu nie znajdzie tez. No i ten woz policyjny, ktory naiwnie zaczeli ukrywac…Ale paradoksalnie mialo to wszystko nute realizmu. Zobacz co sie dzieje, kiedy gliniarz wchodzi do jednego pokoi. Znajac tego typu filmy, bylem pewny, ze pokoj bedzie slicznie wysprzatany, a tu szok; burdel, nikt sladow walki nie scieral.

Moi:
Bardziej na Voorheesa bym powiedział niż na zombiaków.
Mnie przeszkadzały te stosy kaset. Gdyby ich było mniej… A tak to jestem przekonany, że za motelem była taka aztecka skarpa jak w „Od zmierzchu…”. Wystarczyłoby, że ktoś dwa razy tam zapytał czy nie widzieli zaginionego małżeństwa i myślę, że przy takiej ilości trupów czepili by się każdego tropu i lepiej przyjrzeli hotelarzom. Ramireza wyczaili po odcisku buta 😉

gambit:
Ze sprawa by sie wydala, to oczywiste jest. Kierowcy ciezarowek nie milcza jak grob, ktos w koncu by donos zlozyl, a to tylko jedna ze stu mozliwosci wpadki.
Amerykanskie filmy graja na tendencji, ze ichniejsze pustkowia sa tak rozlegle, ze to jakbys na srodek oceanu sie wpieprzyl. Taka umowa z widzem. Tymczasem zawsze komus na srodku pustyni oplaca sie stacje benzynowa i motel stawiac:) Ale zasada jest jasna – zbaczasz ze stanowki to wkraczasz do swiata opuszczonego przez Boga.
(521)

Skomentuj

Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany. Niezbędne pola zostały zaznaczone o taką gwiazdką: *

*

Quentin

Quentin
Jestem Quentin. Filmowego bloga piszę nieprzerwanie od 2004 roku (kto da więcej?). Wcześniej na Blox.pl, teraz u siebie. Reszta nieistotna - to nie portal randkowy. Ale, jeśli już koniecznie musicie wiedzieć, to tak, jestem zajebisty.
www.VD.pl