×

Blogowa popularność

Na forum bloxa wystartował jak rakieta temat o mechanizmach wpływających na to czy dany blog jest popularny itp.:

Zastanawiam się co stanowi o tym że blog jest dobry, chętnie czytany, popularny a jednocześnie wartościowy. Co jest ważniejsze – chwytliwa szata graficzna czy odpowiednia treść i w jakich proporcjach.

Ruszyła dyskusja, w której wziąłem niewielki udział, a przed chwilą troszkę większy na blogu Eskeya, którego również zaciekawił ów temat. A jako, że trochę się nastukałem, to komentarz do Jego notki wkleję i tutaj, no i zapraszam do dyskusji, jeśli ktoś ma ochotę, lub do obrzucania mnie błotem w komentarzach typu:

Gość: , chello084010054192.chello.pl 2005/07/15 17:40:28 Co za bzdury. Po co wogole takie bzdety wypisywac??? Chyba internet jest jednak najwiekszym wynalazkiem XX wieku – pozwala na publikacje ludziom, ktorzy nic sensownego do napisania nie maja, ale jednak chetnie cos napisza, zeby tylko ktos to przeczytal. Jak na to patrze i co najgorsze czytam, to zaluje ze nie zyje w XIX wieku.

Eskey napisał:
Myśląc „nie ma żadnych zasad” rozumiem, że nie ma ich jednoznacznych i wspólnych dla wszystkich. I z tym się zgodzę. Natomiast pewne wyznaczniki blogowej sztuki jednak istnieją, to te które nazywam „warsztatem” – mimo, że są sformułowane dość luźno to posługiwanie się nimi pomaga.

Na co ja:

No tak, ten podstawowy warsztat oczywiście istnieje, ale moim zdaniem niewiele wpływa na to czy nasz blog jest popularny czy nie. Daje podstawy do popularności, ale nie daje żadnej jej gwarancji. A już sam fakt zdobywania popularności zależy głównie od przypadkowych czynników, no i chyba od czasu, jaki można poświęcić blogowi, bo nie ulega wątpliwości, że stałe bywanie na innych blogach i zostawianie tam komentarzy ułatwia zwiększenie napływu czytelników na swoim blogu. Tyle, że to czasochłonne – ja na ten przykład wolę poświęcić czas na napisanie notki niż na komentowanie innych blogów (zresztą mało ich czytam) no i pod względem czytelnictwa chyba gorzej na tym wychodzę 😉

Żeby tak podeprzeć przykładem, wydaje mi się, że o wiele szybciej wzrośnie liczba czytelników danego bloga wtedy, gdy załóżmy jego właściciel pisze o przysłowiowej „d**e maryni” (choć z zachowaniem zasad ortografii, kultury i z umiejętnością pokazania czytelnikowi, że ma jakieś wartościowe zdanie na temat tej d**y maryni), ale systematycznie czyta i komentuje wiele innych blogów (komentuje mądrze, bierze udział w dyskusji, a nie na zasadzie „git blogasek, wpadnij do mnie”) niż w przypadku, gdy poświęca czas tylko i wyłącznie swojemu blogowi. I choćby pisał wybitne notki na obrany przez siebie konkretny temat, to nie doczeka się wielu gości. Czy zatem można w takim przypadku mówić o tym, że popularność bloga zależy od tego, co na nim piszemy, czy mamy jakiś tam zasób wiedzy na wybrany temat i umiemy to ładnie i gramatycznie przedstawić? Raczej nie. W tym przypadku liczy się coś innego, co oczywiście można nazwać blogowym warsztatem, ale bardziej podpada to pod zwyczajne bycie sprytnym.

Oczywiście może się zdarzyć, że pisząc tylko i wyłącznie na swoim ogródku na konkretny temat zostanie się zauważonym i poleconym i to od razu zmieni postać rzeczy, ale w takim nawale blogów to coraz trudniejsze. Poza tym wydaje mi się, że efekt jaki daje polecanie bloga na głównej stronie Bloxa czy na głównej Gazecie trwa krótko. Blog znika, znikają wejścia, zostaje kilku nowych czytelników, których bez tego by nie było, ale do popularności jeszcze daleko. To samo Syndykat. Prawdę powiedziawszy w tej chwili nie widzę żadnych wymiernych korzyści z bycia w Syndykacie. Wręcz przeciwnie, większość nosem kręci na takiego syndykatowego delikwenta choć żadnych podstaw ku temu nie ma (vide dyskusja tutaj)

Z drugiej strony na pewno są blogi, które przeczą wszystkiemu temu, co napisałem wyżej 🙂 No, ale to też potwierdza, że nie ma reguł. A raczej, że są, ale tak naprawdę wszystko zależy od szczęścia.

Pisząc o sztuczkach mam na myśli żerowanie na psychologicznych mechanizmach pisania blogów 🙂 a także wszystkie ciemne sposoby, które można poznać blogując przez jakiś czas i obserwując nieme zasady rządzące blogowaniem. Jest tego cała masa i niekoniecznie potrzeba choćby krzty wiedzy, żeby z nich skorzystać. Ot choćby napchanie kodu obrazka w zakładce keywordsami typu „doda nago” itp. A tak BTW to znalazłem tę notkę o której pisałem wyżej. Tak ją przejrzałem wzrokiem i właściwie nic rewolucyjnego tam nie ma, poza tym jest mocno zdezaktualizowana, bo ma ponad dwa lata (aczkolwiek wykazuję się w niej drobnym jasnowidzeniem, przewidując poniekąd powstanie Syndykatu 😉 ) i wypadałoby dopisać jeszcze kilka sposobów, które pojawiły się dzięki rozwojowi możliwości napychania blogów przeróżnymi widgetami itp., o których zresztą pisujesz na swoim blogu.

A tak na koniec i zupełnie prywatnie dodam, że nadal wg mnie najskuteczniejszym sposobem na wzrost popularności i czytelnictwa jest dołączenie do możliwie jak największej liczby TWA, KWA czy jak to tam zwał. Wtedy nawet pisanie o tym, że mój piesek ma katar powoduje napływ zmartwionych losem pieska towarzyszy z TWA 🙂

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004