×

Piosenka o królewnie

Czekam na Kubicę, jest późno i nic dziwnego, że mi zaczyna odbijać…

Też tak macie, że przychodzi zupełnie niespodziewanie taki moment, że bierzecie gitarę, zaczynacie grać pierwsze z brzegu akordy i do tego śpiewać co podaje Wam mózg? Tak bez zastanowienia, po prostu gracie i śpiewacie nie zastanawiając się nad tym co gracie i śpiewacie. No bo ja tak mam. Nie zdarza się często, ale też nie aż tak rzadko. Głównie gdy jestem smutny. Szybko mi to humor poprawia, bo zwykle rodzą się z czegoś takiego fajne piosenki. Dzisiaj smutny nie jestem, ale do Kubicy jeszcze trochę czasu i muszę coś z czasem zrobić. No to wziąłem gitarę i zacząłem śpiewać.

Zwykle jeśli chodzi o melodię to sprawa jest prosta. C, G, G, C/F, C, G, C i tyle wysiłku. Natomiast ze słowami to różnie. Zwykle zaczyna się od jakichś dziwnych tworów, które z początku rymują się tak sobie, ale dość szybko zaczyna się to poprawiać i naprawdę bardzo często zaczynam się sam do siebie śmiać z tego, co wychodzi. Bo proces takiego 'tworzenia’ jest w ogóle niekontrolowany i efekty dzięki temu są mocno surrealistyczne. Aż żałuję, że nie zapisuję tych pierdół, które wyśpiewuję. A dzisiaj zapisałem.

Wypalała się akurat jakaś płyta, a ja zacząłem sobie śpiewać i po paru minutach i skończonym refrenie parsknąłem do siebie śmiechem i poleciałem po kartkę, żeby zapisać, co zaśpiewałem. Piosenka została utrwalona, ale pojawił się pewien problem, bo to zaledwie zwrotka i refren a przez ich zapisywanie utracony został ten swoisty trans pozwalający tworzyć. Po zapisaniu próbowałem kontynuować, ale to już nie było to, bo kontrolowałem co może się wydarzyć w dalszej części piosenki. I oczywiście bez problemu mógłbym napisać jeszcze z dziesięć zwrotek, ale idę o zakład, że żadna z nich nie byłaby tak dobra jak ta stworzona bez włączonej świadomości i mózgu działającego w sposób „Quentin, pamiętaj o rymach! I żeby było śmiesznie!”. I tak pojawił się problem, bo jeśli podczas transu nie zapiszę, to zapomnę, a jeśli zapiszę, to stracę ten trans i dupa zbita. Rozwiązania wydaje się nie ma i albo będą z tego same krótkie piosenki albo muszę potrenować pamięć. No, ale jak coś zapamiętać kiedy ma się wyłączoną świadomość? Skomplikowany ten ludzki mózg.

No dobra, do konkretów, bo już pewnie wszyscy ciekawi tej piosenki napisanej w transie. Oto ona:

Mieszkała sobie jedna królewna
W domku nad morzem, w bungalowie
I miała defekt, sprawa to pewna,
Bo nie umiała stawać na głowie

Pan od wuefu przez to był cięty
I często stawiał jej dwóje
Nic nie pomogły lasce wykręty,
Że jej się kręgosłup psuje

La la la la la

No i w tym momencie włączył się mózg i nie było nadziei na równie bzdurny ciąg dalszy. No, bo sami patrzcie, co z włączonym mózgiem byłoby dalej:

Dzwoniła wtedy laska do króla
I się skarżyła na belfra swego
Tak wyzywając belfra od c**la
No i od ch**a złamanego

Łeeee, fuuj.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004