×

Filmowe prawdy o życiu (2)

Obiecany kiedyś tam ciąg dalszy tej notki.

– Dzielny bohater filmu trafia ze swoją ukochaną (bądź kandydatką na ukochaną) na zabawę taneczną. Siedzą przy stoliku przez większość czasu i rozmawiają, bo bohater nie umie tańczyć. W tle przez cały czas słychać dyskotekową muzykę, skoczne dźwięki. W końcu ukochana nie wytrzymuje i siłą zaciąga bohatera na parkiet. Bohater parę razy powtarza: „Ja nie dansior, ja tankista”, ale nic to nie daje. Wychodzą na parkiet i już mają zacząć tańczyć, gdy dyskotekowa muzyka cichnie i zaczyna się wolny kawałek. Zaczynają tańczyć przestępując z nogi na nogę jak to przy takim pościelowcu. Ukochana jest pod wrażeniem umiejętności bohatera. „Wiedziałam, że się zgrywasz, że nie potrafisz tańczyć. Świetnie ci idzie”. I dalej przestępują z nogi na nogę.

– Bohater filmu po odebraniu telefonu zwykle mówi do słuchawki kilka słów: „Słucham. Tak. Nie ma sprawy. Dobrze. Będę na czas. Na razie” i odkłada słuchawkę. Czas trwania rozmowy 5 do 10 sekund. Chwilę potem streszczając komuś odbytą własnie rozmowę informuje, że: „Dzwonił Bill. Pytał się czy przyjdę dzisiaj do pracy i czy mógłbym kupić po drodze coś do picia, bo ma kaca. Mówił, że dzwonił wcześniej na moją komórkę, ale pewnie rozładowała mi się bateria i nie mogłem odebrać. Pytał jak się czuję i czy nie będę miał nic przeciwko jeśli urwie się dzisiaj z pracy wcześniej, bo dzwoniła do niego Jenny i zaprosiła go na kolację. Mówił, że się zgodził choć nie czuje się na siłach, bo wczoraj popił do drugiej w nocy z Rickiem. A właśnie! Bill mówił, że Rick ma do mnie jakąś sprawę, prawdopodobnie chodzi o ten biznes, który mamy razem rozkręcić. Umówił nas na jutro na szesnastą”.

– Osoba rozmawiająca przez telefon zawsze wie, że ten telefon jest namierzany przez policję (jeśli rzeczywiście jest) i dokładnie co do sekundy wie, kiedy się rozłączyć. Zwykle rozłącza się na dwie sekundy przed upływem tego czasu.

– Jeśli bohater musi z kimś koniecznie porozmawiać i w tym celu dzwoni do tego kogoś, to po maksimum trzech dzwonkach wie, że ów ktoś jest nieobecny i rozłącza się.

– Bohater przychodzi do kogoś do domu i dzwoni do drzwi. Ten ktoś mieszka np. w trzypiętrowym domu w stylu kolonialnym, ewentualnie pałacyku odziedziczonym po ciotce (innymi słowy w dużym domu z mnóstwem pomieszczeń). Góra po pięciu sekundach od naciśnięcia dzwonka bez reakcji w postaci otwarcia drzwi, bohater zaczyna się denerwować, walić pięścią w drzwi i zaglądać przez małe okienko czy ktoś w ogóle jest w domu. Tak jakby właściciel domu siedział cały dzień pod drzwiami i tylko czekał, aż ktoś go odwiedzi. Bohaterowi walącemu z pięści w drzwi nigdy nie przyjdzie do głowy, że właściciel domu może być na jego drugim końcu w najdalej oddalonym od drzwi, pokoju na trzecim piętrze.

– Szef policji zwykle jest 'podpadnięty’ burmistrzowi miasta, który „usadzi jego żałosną dupę, gdy tylko superbohaterski gliniarz, wrzód na dupie całego posterunku, łapiąc przestępcę znów wysadzi w powietrze pół dzielnicy i skasuje kilkanaście samochodów”. Superbohaterski gliniarz oczywiście znów złapie kolejnego przestępcę wysadzając przy tym pół dzielnicy i kasując kilka samochodów, ale szef policji z roboty nie wyleci. Tylko po to, żeby wciąż być 'podpaniętym’ burmistrzowi, który…

– Nikt nie ma pretensji do superbohaterskiego gliniarza, nawet jeśli ten zabił w trakcie filmu pięćdziesiąt osób. Wszyscy wychodzą z założenia, że należało im się.

– O tym, że bohater filmu jest pijany zwykle dowiadujemy się stąd, że on sam informuje nas o tym. „Ale się schlałem” mówi, choć wcale tego po nim nie widać. Możemy się też o tym dowiedzieć od przyjaciela z którym pił. „Więcej ci nie leję, zalałeś się w trupa”. Zresztą nie ma okazji nalać kolejnego kielona, bo w tym samym momencie dzwoni telefon bohatera. Bohater odbiera rozmowę i dowiaduje się czegoś strasznego. Natychmiast trzeźwieje, wsiada do samochodu i jedzie na miejsce zbrodni.

– Policja nigdy nie pojawia się na miejscu potyczki gangów, w której udział bierze pięćdziesięciu bandytów uzbrojonych w M-60 i granaty ręczne. Wybuchają samochody, w tle przemykają niewinni przechodnie, kule świszczą i krzeszą skry z fasad budynków itd. Po skończonej strzelaninie w oddali słychać co najwyżej policyjne syreny. Inaczej, gdy policja ma ślad tego, gdzie można złapać jakiegoś groźnego przestępcę bez udziału osób postronnych, ludzi z jego gangu – jednym słowem niespodziewanie go zaskoczyć (o ile można kogoś zaskoczyć spodziewanie). Wtedy wysłanych zostaje trzydzieści radiowozów, cztery helikoptery i dwustu ludzi (wszyscy w kurtkach z wielkimi napisami na plecach nie pozostawiającymi wątpliwości czy są ze zwykłej policji czy ze SWATu). Najwyraźniej wtedy mają miejsce te wybuchowe potyczki gangów, bo cała policja zajęta jest otoczeniem knajpy do której szef szefów przyszedł na spaghetti.

– W każdym więzieniu można znaleźć brutalnego naczelnika bądź klawisza, który jest sto razy bardziej okrutny niż wszyscy więźniowie razem wzięci. Generalnie rzecz biorąc, jeśli szukamy jakiegoś miłego faceta, to mamy stuprocentową pewność, że w więzieniu znajdzie się ich aż nadto. Często niektórzy z nich czulej opiekują się jakimś zwierzątkiem niż Matka Teresa z Kalkuty bezdomnymi.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004