×

„THE STATION AGENT” & „BRIDGET JONES – THE EDGE OF REASON”

„DRÓŻNIK” [„THE STATION AGENT”]

W wyniku śmierci przyjaciela poukładane życie Fina (takie imię, nie narodowość) zostaje przewrócone do góry nogami, a on sam zostaje właścicielem podniszczonego domku dróżnika.

Ajj, no co za kapitalny kawałek prostego i spokojnego kina. Większość pochwał jakie kierowałem pod kierunkiem „Dmuchawca” można by napisać również tutaj z tym, że jest jedna różnica – „Dróżnik” nie podnudził mnie ani trochę. I znów mamy do czynienia z nostalgiczną opowieścią o życiu, o rodzącej się przyjaźni, o akceptowaniu odmienności i o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i próbowaniu znalezienia równowagi pomiędzy chęcią życia w ciszy i samotności a potrzebą posiadania przyjaciół. Piękna sprawa. 5+(6). Byłaby cała szóstka, ale zakończenie średnio mi przypadło do gustu.

*

„BRIDGET JONES: W POGONI ZA ROZUMEM” [„BRIDGET JONES: THE EDGE OF REASON”]

Wszystko niby układa się znakomicie pomiędzy Bridget (Renee Zellweger), a Marciem (Colin Firth) a jednak trawiona zazdrością kobieta coraz bardziej komplikuje sprawę. Pojawienie się na horyzoncie Daniela (Hugh Grant) zdaje się, że jeszcze bardziej skomplikuje sytuację.

Sequel ekranizacji bestselleru Helen Fielding jest filmem tak marnym, że szkoda pisać po próżnicy. Podwójna szkoda, że zmarnował się talent występujących w nim aktorów. Jim Broadbent pojawił się może ze trzy minuty więc miał szczęście, ale główna trójka z pewnością z dumą nie będzie wspominać występu w nim.

Film jest średnio śmieszny (ze wskazaniem na wcale), fabuła maksymalnie naciągana (problemy jakie przeżywają bohaterowie są do przesady przekombinowane i wymuszone), żarty płaskie jak Ziemia kiedyś, a Renee przesadziła z nadwagą. Daj Boże żeby nie było trzeciej części. A zresztą, ja i tak jej nie obejrzę nawet jak będzie. 2(6)

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004