Nie ma to jak polskie tytuły filmów. Z drugiej strony może przesadzam, a to dlatego, że choćbym nie wiem ile razy ten film obejrzał to zawsze słowo „returner” będzie mi się kojarzyć automatycznie z facetem.
Młoda dziewczyna zostaje wysłana do przeszłości z ważną misją. Na miejscu spotyka sympatycznego (w filmach zwykle są sympatyczni, chyba że to filmy o niesympatycznych) płatnego zabójcę. Razem postarają się załatwić niecierpiącą zwłoki misję.
„Returner” to widowiskowy film akcji, który zaskoczył mnie przede wszystkim jedną rzeczą – pierwszy raz widziałem tak bardzo amerykański film produkcji japońskiej. Dosłownie wszystko (poza językiem) było takie jak gdyby zostało nakręcone w Hollywood, co mi zresztą nie przeszkadzało.
Film to sympatyczny, cały czas się coś dzieje, jest parę śmiesznych momentów, bardzo fajny główny badguy, no i przede wszystkim parę scen ze zwolnionym czasem w stylu „Maxa Payne’a”. Bardzo efektownie to wyglada i robi wrażenie. Całość psuje trochę dziecinna końcówka, no i pogmatwane i przekombinowane zakończenie. Można to było jakoś inaczej rozwiązać. Niemniej jednak dla miłośników kina akcji jak znalazł. 4+(6)
Podziel się tym artykułem: