Moim zdaniem odcinek taki sobie. Oczywiście działo się sporo i zleciał w momencie, ale nie piszę tego z pozycji na kolanach. Jak dla mnie największy plus tego zakończenia jest taki, że spokojnie czekam na trzeci sezon. Zero niecierpliwości.
[Ktoś: -Jaka była rola Libby w całej sprawie]Myślę, że żadna. Po prostu kolejne powiązanie postaci. Znaczynie tak – jej rolą było danie łodzi Desmondowi. Tyle.
Oczywiście nie jest to 100% pewne, ale na chwilę obecną najpewniejsze. Choć fakt, że to zbyt duży zbieg okoliczności jej powiązanie i z Hurleyem i z Desmondem.
[Ktoś: -Co odkryto w stacji arktycznej i jakie będą tego konsekwencje]Wygląda na to, że odkryto… Desmonda Penny go pewnie szukała. Tyle tylko, że najwyraźniej wiedziała gdzie jest. Nie”geograficznie” tylko w miejscu o jakim przeznaczeniu. No i wyłożyła kasę na odnalezienie tego miejsca („jeśli się ma czas i pieniądze to każdego można znaleźć” jakoś tak). Liczyła na to, że wcześniej czy później nastąpi to, co nastąpiło czyli jakieś zaburzenia elektromagnetyczne możliwe tylko na tej jednej konkretnej Wyspie. No i się doczekała. Teraz już wie gdzie dokładnie jest Desmond.
Stawiam na to, że Pen najpierw przez dłuższy czas próbowała się dowiedzieć co się stało z Desmondem. Na to poszło pół majątku. A drugie pół na odnalezienie Wyspy. Choć of koz ojciec Pen to właściciel Widmore Labs więc na pewno ma związek z Wyspą, niekoniecznie jednak musiał maczać palce w losie łódki Desmonda.
Swoją drogą Pen = Penelope, a Penelopa to of koz wierna żona Odyseusza.
[Ktoś: Pen mogła się dowiedzieć, że Des rozbił się w czasie regat gdzieś na Pacyfiku. Poszukiwanie go poprzez badanie zmian magnetyzmu ziemi, jest metodą dość niekonwencjonalną]Chyba się nie rozumiemy. Przecież wiadomo, nie pisałem, że tak jest.
[Ktoś: chyba że wie się dokładnie, gdzie go szukać. Pen musiał to wiedzieć, ergo jego pobyt na wyspie był zaplanowany.]Tak może być, ale…