„SPACER PO LINIE” [„WALK THE LINE”]

Krótko i na temat: nudziarstwo. Historia życia legendarnego muzyka Johnny’ego Casha (Joaquin Phoenix) opowiedziana przez stojącego za kamerą Jamesa Mangolda, który kręcił już dużo lepsze filmy.

Z Johnnym Cashem nie miałem w swoim życiu nic wspólnego, ani nie słuchałem jego muzyki, ani nawet nie wiedziałem jak wielką gwiazdą był (o ile wierzyć filmowi) ale jakoś tak po obejrzeniu filmu nie zapałałem chęcią do zapoznania się bliżej z tą postacią i jej muzyką. Obejrzałem film i starczy. Muzyka na jedno kopyto też mnie w ogóle nie ruszyła. Jedna piosenka w całym filmie była fajna i to wszystko.

Ci którzy Cash i jego muzyka fascynują z pewnością ocenią dużo lepiej ten film i pewnie inaczej się to wszystko ogląda mając jakieś pojęcie w sprawie życia i twórczości Casha, ale jak dla mnie to niemal identyczny „Ray” wystarczy, szczególnie że jest dużo lepszym filmem. Nie jest winą reżysera, że zycie postaci o której opowiada było średnio ciekawe (czy też podobne do biografii kogoś innego), ale decyzję o tym czy coś kręcić czy nie podejmował właśnie on. Decyzja w moim mniemaniu była błędna.

Oscar dla Reese całkowicie niezasłużony. Jedyne co podobało mi się w filmie to skład, w którym ekipa Sama Phillipsa jeździła po Ameryce. Cash, Jerry Lee Lewis, Elvis… robi wrażenie. Swoją drogą ciekaw jestem kiedy w końcu nakręcą biografię Phillipsa. Na razie widzę na IMDb jedynie jakiś dokument telewizyjny. PzS: 3(6)

Skomentuj

Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany. Niezbędne pola zostały zaznaczone o taką gwiazdką: *

*

Quentin

Quentin
Jestem Quentin. Filmowego bloga piszę nieprzerwanie od 2004 roku (kto da więcej?). Wcześniej na Blox.pl, teraz u siebie. Reszta nieistotna - to nie portal randkowy. Ale, jeśli już koniecznie musicie wiedzieć, to tak, jestem zajebisty.
www.VD.pl