Oglądam sobie mecz finałowy Pucharu Polski, patrzę na sędziego liniowego, a tu znajoma morda. Mignął tylko przez chwilę więc nie byłem pewny, szczególnie, że minęło parę lat odkąd ostatni raz widziałem osobę, o której myślę. Mecz się skończył, ja szybko zanurkowałem do Internetu no i potwierdziło się moje spostrzeżenie – na linii finałowego spotkania o Puchar Polski biegał z chorągiewką mój kumpel ze studiów.
Panie i panowie, ile myśmy razem wódki wypili to tylko my wiemy.
Smutne jest tylko to, że z naszej pijackiej bandy z pokoju 211 chyba tylko ja na ludzi nie wyszedłem, bo reszta to jak nie dyrektory to pierwszoligowi sędziowie piłkarscy…