×

„DOM WOSKOWYCH CIAŁ” [„HOUSE OF WAX”]

Sześcioro przyjaciół (proporcje grupy są nieco zachwiane, czterech chłopaków i dwie dziewczyny – piszę o tym, bo wolałbym więcej dziewczyn) wybiera się samochodami na mecz footballowy. Po drodze rozbijają obóz na leśnej polance i tam zamierzają przenocować. Rano okazuje się, że z nieznanych przyczyn, pasek klinowy jednego z ich samochodów został zniszczony. Szybko zostaje podjęta decyzja o tym, że czworo z nich wyruszy na mecz, a pozostała dwójka (wśród niej słodziutka Elisha Cuthbert) wraz z tubylcem, który pojawił się właśnie w okolicy, pojedzie do pobliskiego miasteczka w celu zakupu sprawnego paska. Jak postanawiają, tak robią, a my zostajemy razem z wybierającą się po pasek dwójką. Szybko docierają oni do miasteczka, gdzie odkrywają, że na stacji benzynowej nie ma nawet psa z kulawą nogą. Właściciela stacji odnajdują dopiero w pobliskim kościele. Prosi ich o chwilę czasu, wraca na nabożeństwo z którego został wyciągnięty, a nasza dwójka chcąc zabić czas, kieruje swoje kroki do stojącego w pobliżu muzeum figur woskowych.

No, w końcu udało mi się to obejrzeć. Robson kiedyś napisał, że nie wie jak zrobili… ups, to by był spoiler… coś krwawego, czym ostatecznie zachęcił mnie do seansu. Czekałem, czekałem i się doczekałem. A jak zrobili to coś krwawego? Sprytnie jakoś, bo nawet mój ojciec był pod wrażeniem 🙂 Osobiście obstawiam a). komputer, b). sprytne połączenie kukły z prawdziwą osobą (najpierw kukła, potem osoba, a potem… nie wiem 🙂 ). No, ale o ile dobrze pamiętam, mignęło mi w napisach końcowych nazwisko Robert Zemeckis więc chyba nic dziwnego, że efekty stoją na najwyższym poziomie, prawda?

Wiemy więc już, że pod względem efektów wizualnych (nie aż tak krwawych i okropnych, żeby w związku z nimi grupa docelowych odbiorców miałaby się zminiejszać tylko do tych, których niełatwo zaszokować) film stoi na wysokim poziomie. Szczególnie finałowa rozgrywka robi wrażenie. A jak jest z innymi „składnikami” tego filmu? Też bardzo fajnie.

Zdaje mi się, że w zestawieniu najgorszych filmów 2005 roku, „House of Wax” sklasyfikowany został w pierwszej dziesiątce, z czym totalnie się nie zgadzam. No, ale czego się spodziewać po takich zestawieniach, skoro w innym za najlepszy film roku uznano „Historię przemocy” (znowu się jej czepiam, ale ten film jest tak żałośnie słaby, że aż przykro). Moim skromnym zdaniem „House of Wax” to jeden z lepszych hollywoodzkich horrorów ostatnimi czasy. Jasna sprawa, nie ma w nim absolutnie nic nowego i znów, po raz nie wiem już który, oglądamy przygody grupy młodzieży prowadzonej na rzeź, ale ogląda się to wszystko bardzo fajnie, akcja toczy się wartko, Paris Hilton wygina się w seksownej bieliźnie, a bohaterowie giną w dość efektowny sposób. Czego więcej chcieć? Wiadomo, że nie jest to kino moralnego niepokoju, a jedynie film rozrywkowy i jako taki, sprawdza się bardzo dobrze. 4+(6)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004