×

„KOMISARIAT, UL. POLNA 10”; ODC. 2 – „PRAWDA CIĘ ZASKOCZY” (1)

KOMISARIAT, UL. POLNA 10

ODC. 2 – PRAWDA CIĘ ZASKOCZY


Z ROZJAŚNIENIA


WNĘTRZE. KOMISARIAT, UL. POLNA 10. DZIEŃ

Małe pomieszczenie służące do przesłuchań. Dwa krzesła, stolik, lampa na stoliku. Okna zasłonięte grubą, ciemną kotarą. Po jednej stronie stolika siedzi MĘŻCZYZNA z rękami skutymi za krzesłem. Po drugiej stronie siedzi PATRYK. W dłoniach trzyma teczkę z aktami.

PATRYK (włączając dyktafon)
Rozpoczynam przesłuchanie zatrzymanego, podejrzanego o rozbój w biały dzień.

PATRYK chwyta lampę kierując strumień światła na twarz MĘŻCZYZNY.

PATRYK
Imię!

MĘŻCZYZNA
Lucjan.

PATRYK
Nazwisko!

MĘŻCZYZNA
Prawda. Lucjan Prawda.

PATRYK z zaskoczoną miną spogląda prosto w oczy MĘŻCZYZNY.

PATRYK
A to mnie pan zaskoczył!

ZACIEMNIENIE

NAPISY

Z ROZJAŚNIENIA


WNĘTRZE. KOMISARIAT, UL. POLNA 10. DZIEŃ

Znudzony PATRYK chodzi po komisariacie szukając sobie jakiegoś zajęcia. Wchodzi do jednego z pokojów, w którym za biurkiem siedzi KAZIUK. KAZIUK ze skupieniem malującym się na twarzy uważnie studiuje atlas geograficzny.

KAZIUK (pod nosem)
Łomazy… Łomna… Łomnica… Łomża… cholera jasna…

PATRYK
Czego szukasz?

KAZIUK (pod nosem)
Łomów…

PATRYK
W atlasie? Spróbuj w sklepie żelaznym.

KAZIUK (wyrwany z zamyślenia)
Yyy.. Łomowa znaczy się. Łomów, miasto takie.

PATRYK
Łomowa Kaziuk? A na cholerę ci ten cały Łomów?

KAZIUK
O! Jest! KON 85 Sf 36. Kurna, a cóż to za szyfr.

PATRYK
Nie mieliście geografii w szkole policyjnej?

KAZIUK
Szkole policyjnej?

PATRYK
Aaahhaa… spróbuj na 85 stronie w kwadracie Sf 36.

KAZIUK (wertuje atlas dłuższą chwilę)
Sd… Se… Sf… 39… 38… 37… 36… no rzeczywiście! Jest! Mały ten Łomów, dziwne.

PATRYK
Powiesz mi w końcu po kiego grzyba ci ten Łomów, Kaziuk?

KAZIUK
Dziwne, bardzo dziwne. Cała mafia w takiej wiosce? Coś mi tu nie gra!

PATRYK
Jaka mafia? Piłeś coś dzisiaj Kaziuk? Jak? Przecież Pardela wyjechał na wakacje.

KAZIUK
Ja nie jestem chory tylko w radiu słyszałem o mafii z Łomowa. W gazecie też dzisiaj o niej podobno pisali. Ciekaw byłem czy to daleko od nas.

PATRYK (kiwając z niedowierzaniem głową)
Wiesz co Kaziuk? Mam dla ciebie dwie wiadomości.

KAZIUK
Zacznij od tej złej.

PATRYK
Cóż, obie są złe. Po pierwsze jesteś głupi, a po drugie to nie żadna mafia z Łomowa, tylko ZŁOMOWA! Złomem handlują!

KAZIUK
Złomem? I w gazecie o nich pisali? Eee. Patryk, nie żartuj sobie ze mnie! Jestem głupi, ale nie aż tak!

PATRYK ze zrezygnowaniem macha ręką. KAZIUK wraca do studiowania atlasu.

PATRYK
Henryczka dzisiaj nie ma?

KAZIUK
Pojechał na konwent miłośników filmu „40-letni prawiczek”. Wziął urlop do wtorku.

Dzwoni telefon. PATRYK odbiera słuchawkę.

PATRYK
Komisariat, uli… tak… no, to ja… o co chodzi?… tak… tak… w porządku… ok… dobra, będę za dwa machnięcia ogonem… nic, takie powiedzenie… POWIEDZENIE takie!!… no idę już, idę… darz bór.

PATRYK odkłada słuchawkę.

PATRYK (do KAZIUKA)
Muszę lecieć, szef dzwonił.

KAZIUK
Dobra, mam co robić, nie będę się nudził.

PLENER. POLNA DROGA, ROZSTAJE. DZIEŃ

Polną drogą szybkim krokiem idzie PATRYK trzymając w dłoni wypchaną czymś reklamówkę. Z przeciwnej strony podąża zgrabna, czarnowłosa około 18 lat, miseczka (na oko) C, ubrana w cienką, letnią sukienkę w kwiaty. To MERY. Spotykają się na skrzyżowaniu.

PATRYK
Cześć Mery, ale dzisiaj upał co?

MERY
O, witam pana panie posterunkowy! Oj gorąco, gorąco. A gdzież to się pan posterunkowy wybiera w taki upał? Znowu kosmici wybrali jajka spod kur Borysiukowej?

PATRYK
Odkąd poszła siedzieć za krowę, kosmici przestali nas odwiedzać.

MERY
Szkoda. Pół wsi miało nadzieję załapać się do „Nie do wiary”. No, ale tak serio to gdzie pan, panie posterunkowy, idzie?

PATRYK
Do sierżanta Turskiego. Zadzwonił po posiłki.

MERY
Czyżby we wsi była jakaś grubsza awantura, że sierżant Turski sam sobie nie może z nią poradzić?

PATRYK
Można tak powiedzieć. Wiesz, dzisiaj w kościele było wesele młodego Byrcoka i Hanki z Majów.

MERY
No wiem, cała wieś była na ceremonii. I co? Pewnie jakaś bójka na sztachety?

PATRYK
Gorzej. Państwo młodzi koperty wzięli, życzenia przyjęli, na wesele zaprosili, a tam na stołach tylko zimna galareta, a muzyka leci z Kasprzaka.

PATRYK pokazuje MERY zawartość reklamówki.

PATRYK (kontynuuje)
Byrcoki poprosili sierżanta żeby przypilnował spokoju na weselu. Zadowolony sierżant od trzech dni nic nie jadł robiąc sobie miejsce na weselne żarcie, a tu taka niespodzianka. Chłopina ledwo żyje z głodu – aż na komisariat po posiłki zadzwonił. No i właśnie tacham ze sobą ten cały prowiant od mojej gospodyni.

MERY
Hehehe. Hanka zawsze była chytra. Kiedyś na pracy technice w podstawówce mieliśmy robić kanapki. Wszystkie dziewczyny naprzynosiły szynek, kiełbas, ogórków, jajek… co tylko mieliśmy w domu. A wiesz co przyniosła Hanka? Dwie kromki chleba i toster.

PATRYK
No to chyba dlatego goście weselni jeszcze się nie pobili – spodziewali się co ich może czekać. No, ale zagadałem się, a sierżant czeka. Muszę już iść.

MERY
Odprowadzę cię kawałek jeśli chcesz.

PATRYK
Jasne, będzie mi bardzo miło.

WNĘTRZE. REMIZA W WÓLCE NIEDUŻEJ. NOC

Do remizy wchodzą PATRYK i TURSKI. PATRYK słada na połowę pustą reklamówkę. Goście weselni siedzą przy stołach i patrzą jeden na drugiego z głupią miną. Z kasety leci disco polo. PATRYK i TURSKI siadają przy stoliku.

TURSKI
Dobrze, że mi przyniosłeś to żarcie, bo bym chyba zdechnął z głodu.

PATRYK
Nie rozumiem tylko po co ta cała szopka z jedzeniem za remizą.

TURSKI
Człowieku, myślisz, że tylko ja od trzech dni nie jadłem? Gdyby goście wyczuli jedzenie, to całe moje półroczne przeszkolenie by w niczym nie pomogło.

PATRYK
Ano tak.

TURSKI (wyraźnie rozmarzony)
Masz jakieś marzenia?

PATRYK
A cóż to za głupoty ci Kaziu po głowie chodzą?

TURSKI
Wiesz, ja to kiedyś chciałem być jak te gliny w telewizji. Borewicz, gliniarz z Beverly Hills, pal licho! Nawet Zubek! Gonić bandziorów z pistoletem w dłoni, krzyczeć „twarzą do gleby, bo zajebię!”, kajdankami skuwać. Ech i co? Prowadzę sprawy krów z poderżniętymi gardłami.

PATRYK
Za to oszałamiającymi sukcesami! Jeszcze ci trochę do emerytury zostało. Kto wie co się wydarzy.

TURSKI
Daj spokój. Tu się nigdy nic nie dzieje.

PATRYK
Jak to nic? A dzisiaj na przykład jest koncert Mandaryny w „Galaktyce”.

TURSKI
No widziałem. Cała wieś w plakatach.

PATRYK
Może złapiemy jakiegoś dilera, przyciśniemy go do muru, puści farbę i rozbijemy cały kartel narkotykowy! Pamiętam jak kiedyś na Pradze…

TURSKI
Tu nie Warszawa, a my nie „Kryminalni”. Kurcze, fajnie by tak było wystąpić w serialu telewizyjnym. Co tydzień by nas gówniarze oglądali i się podniecali naszymi tekstami! Powiedziałbym „Nigdy nie mów o mojej matce: krowa!” a potem by pół Polski to za mną powtarzało. Ech, pieniądze, sława, kobiety. No, ale nie ma szans. Nie ma takiego idioty, który chciałby zrobić serial o policjantach z wiejskiego komisariatu.

Dzwoni telefon komórkowy TURSKIEGO. TURSKI odbiera rozmowę.

TURSKI
Sierżant Turski, słucham?… do „Galaktyki”? Teraz?… A co się stało?… Dobra, zaraz będziemy.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004