Zacieram ślady twoich ust, ukrywam żywy ciągle gniew,
Udaję, że to się nie wydarzyło
Podzielam pogląd taki, że, profesor winien pytać mnie
A wszystko po to, by upewnić się, że umiem
Zdać egzamin, dostać cztery albo pięć, a nie przelecieć mnie chcieć
Żałuje, że nie dałam, żałuję, że oblałam,
Bo znowu trzeba uczyć się, nie bardzo mi się chce
Żałuje, że nie zdałam, żałuję, że oblałam
Lecz powiem to, bez zbędnych słów, że ten egzamin zdam
Całkiem zdam i bez żadnych skuch
Całkiem zdam, po terminach dwóch
Całkiem zdam…
Znowu szare dni dopadły mnie, z książką snuję się jak cień
Oczy bolą dziś jak dawniej, kuję
Poziom wiedzy zmienia się, w oczach łzy, bo bolą mnie
Choć zacieram je, upewniam się, że umiem
Zdać egzamin, dostać cztery albo pięć, święty spokój mieć
Żałuje, że nie dałam, żałuję, że oblałam,
Bo znowu trzeba uczyć się, nie bardzo mi się chce
Żałuje, że nie zdałam, żałuję, że oblałam
Lecz powiem to, bez zbędnych słów, że ten egzamin zdam
Całkiem zdam i bez żadnych skuch
Całkiem zdam, po terminach dwóch
Całkiem zdam…
Mogłeś przecież dać mi pięć
Mogłeś, lecz wolałeś mnie
Mogłeś wszystko, teraz cierpi twoja duma
Mogłeś uszczęśliwić mnie
Mogłeś ech…
A ten egzamin i tak zdam.
Podziel się tym artykułem: