×

WYKOPKI

Jako, że blog, to w końcu przede wszystkim pamiętnik więc wypadałoby wspomnieć dwa słowa o tym, co dzisiaj robiłem, żeby gdy będę to czytał za naście lat, widzieć, że nie tylko marnowałem czas na byleco, ale i robiłem pożyteczne rzeczy. A w ogóle to chciałem podziękować Wodorowi, że mi wykrakał zajęcie! Wczoraj przerzucałem węgiel, a dzisiaj…

Myślałem, że Cruella wczoraj żartowała, że będę dzisiaj doły kopał, ale się okazało, że bynajmniej. No, ale nie było to takie totalne zaskoczenie, skoro bowiem przez ostatni miesiąc kopali mi pod domem kanalizację, to gdy w końcu przestali, jasnym było, że przez dojazd na podwórko będzie się trzeba przekopać samemu. Jakiś taki siedmiometrowy podjazd, cały w betonie. Na szczęście zanim majster ich zauważył, robotnicy od kanalizacji ulitowali się i pocięli beton na długość taką maszynką sprytną, wyznaczając tym samym ścieżkę do wykucia więc roboty było mniej. Pokruszenie asfaltu poszło Mężowi Cruelli sprawnie (nie chciał pomocy, mam na to świadków!), no a teraz trza było wykopać dół pod rurę. Siedem metrów długi, metr z kawałkiem głęboki i szeroki na Quentina, czyli wcale niemało.

No to włożyłem gumowce, wziąłem w łapę szpadel i łopatę, no i zacząłem kopać. A nad dołem stała Cruella i mi na nerwy działała. No, ale Ona tak już ma. W końcu się zresztą zdenerwiłem i powiedziałem Jej żeby poszła gdzieś, gdzie mnie nie ma, bądź co bądź dzień urlopu wcale nie musiała spędzać w moim towarzystwie. Ale zanim poszła to wszystko Jej się nie podobało: radio grało za głośno, wykop raz był za szeroki, potem za wąski, a potem znów za szeroki (choć z grubsza cały czas taki sam) i w ogóle za głośno machałem łopatą (usłyszała to, gdy wQrviony wyłączyłęm radio). No, a potem to już było z górki. Całego nie przekopałem, ale dwie trzecie za mną. Resztę dokończę jutro ja, albo Mąż Cruelli.

Momentami było też wesoło, głównie za sprawą radiowej Jedynki, w której przed trzynastą był bardzo śmieszny wywiad z kandydatem na prezydenta Janem Pyszką, czy jakoś tak. Zabawny człowieczek. A od czasu do czasu w rytm nadawanych piosenek śpiewałem sobie stworzone na poczekaniu piosenki. Najpierw zaśpiewałem w duecie z Marylą Rodowicz:

Wszyscy chcą kopać
Choć nie przyznają się
Machać łopatą
Cały dzień

Potem razem z Cher:

I’m walking in wykop

A na koniec, jak już mi się nie chciało kopać i mnie zaczynał trafiać szlag od szpadla, to razem z Grzegorzem Markowskim zanuciliśmy:

Nie mogę ci wiele dać
Nie mogę ci wiele dać
Bo muszę w ziemi kopać
Nie mogę ci wiele dać
Nie mogę ci wiele dać
Muszę zapier…lać

No, ale na dzisiaj koniec. Teraz mecz, a na koniec piątku kolejny z filmów, który zawsze chciałem obejrzeć, czyli „Nadzór” Saniewskiego. Obrodziło mi ostatnio w filmy, które chciałem obejrzeć, a nigdzie ich nie było.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004