×

„MARIA ŁASKI PEŁNA” [„MARIA FULL OF GRACE”]

Siedemnastoletnia Maria (nominowana do Oscara Catalina Sandino Moreno) mieszka razem z matką, siostrą i jej malutkim synkiem w jednej z kolumbijskich wiosek, o której zapomniał Bóg. Każdego dnia pracuje przy różach usuwając z nich kolce, a po pracy spotyka się ze swoim chłopakiem, z którym jednak nie dogaduje się za bardzo. Wkrótce monotonia życia dobija Marię, a na wieść o tym, że jest w ciąży, postanawia zmienić coś w swoim życiu i poszukać pracy w stolicy. Wyjazd do Bogoty splata się w czasie razem z poznaniem pewnego młodzieńca, który twierdzi, że może jej pomóc w szukaniu pracy, ba, jeśli tylko Maria będzie chciała, to może umówić ją ze swoim znajomym, który poszukuje kobiet do pracy. Maria zgadza się i wkrótce zostaje przyjęta jako „muł” przewożący w żołądku narkotyki do Stanów. Tak jest, brrrr.

Bez zbędnych wstępów – kapitalny film. Zbliżony tematycznie do „Lilji 4-Ever” choć może nie tak dramatyczny i przerażający jak Lilja. Opowieść o rzeczach, które gdy słyszymy o nich w dzienniku telewizyjnym, to przyjmujemy je raczej bez refleksji, przeskakując od razu do kolejnej informacji, a które po obejrzeniu filmu czy też reportażu na ich temat, jawią się w zupełnie innym świetle. Dopiero wtedy możemy poczuć ich powagę, dramatyzm sytuacji w jakiej znajdują się wykorzystywane (nawet jeśli z ich własnej woli i bez przymusu) dziewczyny i to, jak wiele i za jaką cenę ryzykują.

Film Joshuy Marstona unika technicznych fajerwerków i próby przyciągnięcia widza za pomocą tanich sztuczek. Jest bardziej dokumentalnym zapisem historii (bardzo lubię taki sposób filmowania, Stany Zjednoczone zawsze wtedy wyglądają zupełnie inaczej, bardziej „przemawiająco” do mojej wyobraźni niż w setkach innych filmów kręconych za duże pieniądze i z gwiazdorską obsadą), która sama w sobie ma potencjał, który wystarcza na dużo więcej niż na trochę ponad półtoragodzinny film. Po jego zakończeniu czułem wyraźnie, że z takim samym zainteresowaniem obejrzałbym dalsze losy bohaterki, choćby i nawet nie było w nich nic tak dramatycznego. Przywiązałem się do bohaterów filmu na tyle, że nic by się nie stało, gdyby film trwał i cztery godziny. Rzadko coś takiego się zdarza, a przynajmniej w moim przypadku.

Nie ma się co rozpisywać, po prostu trzeba zobaczyć. 6(6)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004