×

„LETNIA SZKOŁA” [„SUMMER SCHOOL”]

– Jestem Howard Gremp. Ojciec Chainsawa.
– Interesujący chłopiec.
– Proszę się nie czaić. To zwykły świrus.
– Tato.
– Pan wie, jeszcze sześć tygodni temu myślałem, że ma IQ sałatki warzywnej. Jedyne czym się interesował w życiu to tym, jak sprawić żeby innym zrobiło się niedobrze. Gdyby moja matka przyszła do nas na obiad, to zrobiłby naszemu psu trzecie oko albo dodatkową łapę. To z jego powodu postanowiliśmy nie mieć więcej dzieci. Potrafi więc pan sobie wyobrazić co poczułem widząc, że się uczy? Prawie się popłakaliśmy z żoną.

Kończą się lekcje, zaczynają się wakacje. Nie dla wszystkich jednak. Kilkoro uczniów wśród nich same oryginały: Chainsaw i Dave, nastoletni miłośnicy horrorów gore, Larry ciągle śpiący na lekcjach, Kevin, gwiazda szkolnego footballu i inni), którzy oblali test z języka angielskiego musi zostać latem w szkole, aby poprawić wyniki tego testu. Ani oni, ani przydzielony do ich nauki nauczyciel wuefu pan Shoop (Mark Harmon), nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Początkowo traktują zajęcia z maksymalnym luzem, ale gdy nad Shoopem zawisa prawdopodobieństwo utraty pracy, sprawy nabierają innego obrotu.

Po tych wszystkich angolskich nudziarstwach i denerwujących małolatach, postanowiłem sięgnąć po coś dobrego i sprawdzonego, jednym słowem pewniaka do miłego seansu. Wybór padł od razu na „Letnią szkołę” moją absolutnie ulubioną komedię z czasów młodości (dziś, kiedy sam jestem dziadkiem… 🙂 ). Było trochę strachu czy obejrzana po latach nadal będzie taka dobra, ale zaryzykowałem.

Okazało się, że film Carla Reinera nie zmienił się nic, a nic. Nadal jest świetny i w ogóle nie widać po nim, że ma już prawie dwadzieścia lat. Od razu trzeba przyznać, że nadal plasuje się w ścisłym topie moich ulubionych komedii. Może i nie na pierwszym miejscu, ale zapewne w jego okolicach. A może i w stawce kilku tytułów zajmujących topowe miejsce. Nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że jak dla mnie ociera się o miano komedii idealnej. Młodzieżowej komedii idealnej.

Porównując ten film z rzeczami, które obecnie serwuje nam kino, po raz kolejny dochodzi się do smutnego wniosku, że „teraz już nie kręcą takich filmów”. A przecież tak wiele się one nie zmieniły. Wciąż ich bohaterami sa młodzi ludzie, którzy wolą balangi od nauki, a mimo to dzisiejszą kinematografię tego gatunku, dzieli od „Letniej szkoły” przepaść. I nie chodzi nawet o to, że LS jest specjalnie wyrafinowana, czy prezentuje wysoki poziom dobrego smaku. Wcale nie. To lekki, łatwy i przyjemny film, który jednak ogląda się z prawdziwą przyjemnością i bez krzty znużenia. No i co najważniejsze jego bohaterami jest kilka prawdziwych osobowości (w luzackim tego słowa znaczeniu), a nie banda ordynarnych idiotów.

Fajne to były czasy dla kina. Nie przejmowano się tym i tamtym, tylko prostu robiło się filmy nie patrząc na to, że ktoś nie daj Boże poczuje się urażony, czy licząc dokładnie przekleństwa żeby czasem nie było więcej niż pół. I nie chodzi o to, że bohaterowie przeklinają od początku do końca, ale o to, że mogą to robić. Nie tak jak teraz. No i jest jeszcze jedna rzecz, która w dzisiejszych komediach młodzieżowych nie miałaby miejsca (a szkoda) ale nie chcę spoilerować. Zaskoczenie jednak jest wielkie 🙂

Się rozpisałem! Ocena maksymalna 6(6). Strach się bać przy okazji, bo wyczytałem, że będzie remake z Ice Cubem. Mówię w ciemno, że lepiej pięć razy obejrzeć oryginał.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004