×

MAŁA RZECZ, A CIESZY

Jak to niewiele człowiekowi do szczęścia potrzeba – szczególnie mnie. Uznałem, że nadszedł już najwyższy czas na przeanalizowanie planu zajęć na uczelni na najbliższy weekend (nigdy nie robię tego z większym wyprzedzeniem, na wypadek tego, gdyby coś w tym planie miało mi popsuć humor; dlatego nigdy nie wiem jakie zajęcia będę miał za dwa tygodnie) i sięgnąłem po niepozorną karteczkę trzymaną w portfelu. Miałem trochę stracha, bo myślałem, że nie obejrzę sobie w sobotę meczu reprezentacji, ale po chwili okazało się, że nie jest tak źle, jakby mogło być. A wręcz przeciwnie – jest całkiem dobrze. Szybka analiza przedmiotów, które mam w sobotę przyniosła jeden, słuszny wniosek: nie muszę nigdzie jechać. Wniosek ten mnie ucieszył, a konieczność przesiedzenia pół dnia w niedzielę i napisania kolejnego kolokwium z angielskiego, nie była już tak straszna.

Życzę sobie więcej takich sobot, a na wypadek gdyby panowie profesorowie i panie profesorki, z którymi będę miał w sobotę zajęcia czytali/ły tego bloga (co byłoby dziwne, przy takich marnych statystykach ;P), to pragnę powiedzieć, że to nie tak, że olewam sobie ich przedmioty. To, że na nie nie chodzę, wcale tego nie oznacza! Naprawdę!

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004