×

DZIENNIK BRYDZI NOWAK (46)

[autor: Addy]

11 września, wtorek
nieważne!

Tak jak sądziłam – nie zmrużyłam oka. Ale telewizor zachowywał się spokojnie.

Z samego rana popędziłam na umówione spotkanie. Dziewczyn jeszcze nie było, więc zamówiłam kawę i cruo… crios… croisnanta… no, takiego rogalika zamówiłam. Na wszelki wypadek trzymałam się z dala od alkoholu. Lepiej dmuchać na zimne. Patrycja i Samanta zjawiły się razem. Z miejsca im o wszystkim opowiedziałam. Zamyśliły się przez chwilę, po czym Pati powiedziała:
– No i co z tego?
– No jak to co? Przecież to niesamowite! Ta twarz, medalik, wszystko! No i przepowiednia! Czeka nas zagłada, a ty się pytasz co z tego?
– Wiesz, Brydka – odezwała się Sam. – Po prostu ktoś ci zrobił głupi kawał.
– Niemożliwe! Przecież widziałam twarz w telewizorze!
– Pewnie z magnetowidu.
– Pilot nie działał!
– Ktoś wyjął baterie!
– Wyłącznik też!
– Dla elektronika to żaden problem.
– A świecący medalion?
– To też pewnie jakaś sztuczka. Pokaż go.
– Nie mam. Bałam się go dotknąć!
Dziewczyny pociągnęły po łyku kawy. Pati zagryzła rogalikiem i beknęła dyskretnie.
– Kto ma klucze do twojego mieszkania?
– Oprócz mnie, tak? Noooo… Teraz chyba kuzyn Józef…
– Ten, co cię wysłał do kliniki? To już wszystko jasne. Wrabia cię. Chce cię wykończyć psychicznie. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale to musi być jego sprawka.
No tak. To miało sens. Zapewne głęboko ukryty, bo go nie dostrzegałam, ale coś w tym musiało być.
– Czy to była jego twarz, ta w telewizorze?

Zastanowiłam się. W gruncie rzeczy pewne podobieństwo dawało się dostrzec. Kuzyn Józef nie wyglądał normalnie. Statystycznie raz na tydzień był aresztowany przez policję za obrazę moralności publicznej. Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Najważniejsze to nie dać się zwariować. Dla pewności jednak wieczorem wyłączyłam telewizor z prądu, a po chwili zastanowienia, wykręciłam korki. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Zbudziło mnie jaskrawe światło. Telewizor już szumiał. Widniała w nim ta sama, szara twarz! Rzuciłam się do wtyczki. Była wyłączona!!!
– Brygido Nowak! Jestem z ciebie zadowolony. Wybrałaś już dwóch apostołów nowej wiary…
– Jaaaaa???
– Nie przerywaj mi, Brygido Nowak, bo nie będę powtarzać. Nie wiem, czy wybrałaś właściwie, ale to twój wybór. Jednak to dopiero początek trudnej drogi. Wszyscy będą przeciwko wam, lecz nie zrażajcie się. Wy znacie prawdę! Musicie wyjechać, tu grozi wam niebezpieczeństwo. Znajdźcie to miejsce i wyruszcie tam czym prędzej. Ty i twoi apostołowie!
– Jacy apostołowie? Jakie miejsce?
– Są z tobą. Pamiętaj o swojej misji, Brygido Nowak. Skontaktuję się z tobą! Aha, jeszcze jedno. Alkohol to zło. Wierzę, że już nigdy po niego nie sięgniesz.

Twarz znikła z telewizora, zgasło światło i zapanowały ciemności. Ruszyłam przed siebie w kierunku wyłącznika światła, gdy o coś się potknęłam. Sięgnęłam ręką. Miękkie, ciepłe, nos, usta… Ktoś tu leżał! Wrzasnęłam przeraźliwie i nieprzerwanie krzycząc, obijając się po ciemku o meble pobiegłam do drzwi i wyleciałam na korytarz.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004