×

BIOGRAFIA

Urodził się w Ogrodzieńcu, 22 lipca 1977 roku podczas niepełnej pełni księżyca. Niektóre przekazy ludowe na miejsce urodzenia Quentina wskazują pobliskie Giebło, ale z racji głupiej nazwy ww. miejscowości on sam zwykł podawać Ogrodzieniec jako miejsce swojego powicia. Dzień był to niezwykły. Psy szczekały, jedyna rzeka wystąpiła z brzegu i zalała pobliską asfaltową ulicę czyniąc ją zupełnie nie do przebycia dla mrówek, a dzwon na kościelnej wieży sam z siebie bić począł. Porodówka w Ogrodzieńcu tego dnia była zamknięta więc poród odebrany został przez domorosłą akuszerkę w przydomowej stajence – dom opanowały mrówki, które wybrały okrężną drogę zamiast pewnej śmierci w wodzie. W stajence nocowali trzej bezdomni, którzy postanowili przeczekać właśnie tam kolejną noc. Rodzice Quentina słynęli z dobrego serca (sprawą nawet zainteresował się niejaki Hannibal Lecter, ale jakoś nie pojawił się z obiecaną wizytą) i pozwalali nocować bezdomnym w swoich budynkach gospodarczych. Bezdomni postanowili jakoś się odwdzięczyć i wręczyli noworodkowi prezenty, które stanowić miały jak się później okazało dobrą wróżbę dla Quentina. Do tych prezentów należały: butelka taniego wina, gęsie pióro i… Jeśli chodzi o trzeci prezent to źródła się spierają co niby nim mogło być, a sam Quentin milczy w tej sprawie uważając, że trochę tajemniczości dobrze zrobi jego biografii. W każdym bądź razie niektórzy twierdzą, że był to długi, zielony ogórek (rzekomy symbol męskości), inni są przekonani, że prezentem tym był pierwszy magnetowid (sprawa o tyle wydaje się być grubymi nićmi szyta gdyz jak wiadomo bezdomnych na tak drogie prezenty nie stać). W każdym bądź razie najpopularniejsza wersja mówi o tym, że była to kaseta z „Żołnierzami kosmosu”. Dwa pierwsze prezenty tj. flaszkę taniego wina (jej zawartść w tajemniczy sposób zniknęła – została tylko pusta butelka ) i gęsie pióro można po dzień dzisiajszy oglądać w Muzeum Quentina założonym przez Koło Gospodyń Wiejskich w jego rodzinnym miasteczku. Zbiory Muzeum wędrują czasem po Polsce: organizowane były już wystawy w Warszawie, Częstochowie czy Poznaniu, a nawet poza Polską – na odległej Grenlandii. Niemal 100% populacji Eskimosów należy do fan clubu Quentina, a to oznacza, że rodzina fanów Quentina powiększa się o co najmniej dwadzieścia cztery osoby plus jednego renifera – odcisk jego kopytka można oglądać w Alei Sławy Quentina. Jest to miejsce w którym ślady swoich kończyn odbili najwierniejsi i najbardziej znani na świecie fani Quentina: ww. renifer, burmistrz Ogrodzieńca, sołtys pobliskiego Chechła czy też były już premier Jerzy Buzek (było to w czasach, gdy pan Jerzy starał się nie omijać najważniejszych, lub mniej ważnych wydarzeń kulturalnych i politycznych w Polsce; stąd na przykład jego zdjęcia z Love Parade opublikowane później w Skandalach). Wróćmy jednak do Quentina. Na Chrzcie otrzymał imiona: Franciszek, Ignacy. Pierwsze imię wzięło się nie wiadomo skąd (prawdopodobnie w grę wchodziła choroba umysłowa rodziców co jednak wyraźnie negowane jest przez zainteresowanych), a drugie odziedziczył po lalce płci męskiej, która potem stała się obok pluszowego misia Krzysia i pilota do magnetowidu, ulubioną zabawką Quentina. Lalkę Ignaca, Misia Krzysia i pilot do magnetowidu również mozna oglądać w Muzeum Quentina w Ogrodzieńcu. Lalka i Miś Krzyś złożone są w specjalnej komnacie dla ludzi o mocnych nerwach. Quentin podczas okresu zafascynowania krwawym horrorem gore pozbawił lalkę członka (znaleziono go po latach w prywatnej kolekcji jednego z najwierniejszych fanów Quentina, Osamy bin Ladena (drugim nawiasem mówiąc sam Osama twierdzi, że opowiadanie Quentina pt. „Podróż” było dla niego głównym źródłem inspiracji – szczególnie pierwsze dwie strony opowiadania)), a Misiowi Krzysiowi wydłubał oczka. Oczek nigdy nie odnaleziono, a Miś Krzyś sprawia do dziś ogromne wrażenie. Podczas pierwszych lat, gdy wystawiany było do ogólnego wglądu około pięciuset osób zasłabło na jego widok, a jedna nawet umarła. W każdym bądź razie, gdy tylko Quentin zaczął racjonalnie myśleć (około 8 roku życia, wtedy to powiedział też pierwsze zdanie – do tej pory uważano go za niemowę – „A gdzie jest kompot?”) zauważył, że imiona są kretyńskie i że mu się w ogóle nie podobają. Postanowił je zmienić. Wybór padł na imiona Łukasz i Kamil. Quentinolodzy po dziś dzień spierają się czy wybór był słuszny, a całemu zagadnieniu poświęconio tysiące stron różnych opracowań.

CDCNN

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004