×

100 DNI PÓŹNIEJ

Zgodnie z życzeniem czytelniczki, poniższa notka dotyczyć będzie tego, co działo się sto dni po studniówce. Zawsze lubiłem pisać na zamówienie 🙂 Czuję wtedy przypływ adrenaliny i od razu się lepiej pisze. Na początek jednak dwa spostrzeżenia:

#1. Pisząc wczoraj notkę o studniówce nawet do głowy by mi nie przyszło, że piszę ją dokładnie dziewięć lat po studniówce. Dziewięć lat? Łoranyboskie! No, ale liczby nie kłamią. 20 stycznia 1996 roku. Tak jakby wczoraj.

#2. Ze spostrzeżenia pierwszego wynika natomiast to, że gambit miał rację. Wrrr, nie znoszę, gdy ma rację 😉 Nie wiem jakim cudem mi się ubzdurało, że tańczyliśmy do muzyki z „Pana Tadeusza”. No, ale na litość boską, przysiągłbym też, że byłem na tym filmie razem z moją licealną klasą. A przecież nie repetowałem trzy razy 🙂 Co więcej na studniówce Gusi też nie mogliśmy do tego tańczyć. Strefa 11 będzie się musiała tym zająć.

No, a teraz czas na konkrety, czyli na to, co robiłem sto dni po studniówce.

Otóż nie wiem co robiłem sto dni po studniówce 😉 Setny dzień wypadł na 29 kwietnia 1996 roku, a w moim pamiętniku… w dzienniku, tak brzmi bardziej męsko… mam notki z 28 i z 30 kwietnia. Widocznie nic ciekawego nie robiłem 29ego. A co robiłem kilka dni wcześniej? Służę:

94 dni po studniówce byłem z Muńkiem w kinie. Obejrzeliśmy „Słodko-gorzkiego”. Ania nie mogła ze mną iść, bo podobno nie miała czasu – uczyła się. Okazało się jednak, że na wycieczkę rowerową z psiapsiółką miała czas. „Anka zdenerwowowała mnie pierwszy raz”.

95 dni po studniówce wystawione zostały ostatnie oceny w liceum. Nie będę się nimi chwalił, bo nic w nich specjalnego nie ma hehe. W każdym bądź razie wypadłem lepiej niż myślałem, że wypadnę i w związku z tym nie byłem niezadowolony. Po południu pojechałem natomiast na mecz Budowlanych Ogrodzieniec. Grali z Pilicą Wierbka i przegrali 0:2. „A ja nadal nic się nie uczę i nie wiem, jak Boga kocham, nie wiem, jak napiszę tę maturę”.

97 dni po studniówce odbyło się uroczyste zakończenie liceum. No, a potem odbyła się uroczysta impreza u kumpla na działce. „Pierwszy raz w życiu się tak nawaliłem”. Pamiętam jednak, że to była jedna z niewielu nocy wtedy, które przespałem spokojnie i obudziłem się wyspany. Nic dziwnego. W końcu zasnąłem, gdy impreza się dopiero rozkręcała.

98 dni po studniówce wracałem na nogach z imprezy. Miałem kaca, a spacer był gdzieś tak na oko dziesięciokilometrowy. No, a w domu leczyłem kaca.

99 dni po studniówce było mi smutno, bo nie Ania nie przyszła do kościoła, a wtedy był to jedyny sposób żeby się z Nią zobaczyć.

102 dni po studniówce zapisałem 296 stronę trzeciego tomu wspomnień i zacząłem nowy, od razu z grubej rury, bo od paru godzin przed maturą.

No, ale to już zupełnie inna historia.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004