×

[„DANNY DECKCHAIR”]

Danny (Rhys Ifans aka Spike z „Notting Hill”) pracuje jako robotnik budowlany. Przykłada się do swojej pracy, ale tak naprawdę myśli tylko o tym, że już wkrótce nadejdzie czas urlopu, kiedy to zabierze swoją dziewczynę Trudy na dwutygodniowy camping. Kłopot w tym, że Trudy, zajęta karierą, wcale nie chce jechać na żaden camping. A wiadomo – jak się baba uprze to nie ma zmiłuj. Danny zostaje w domu i nudzi się niemiłosiernie. Trudy, aby choć trochę złagodzić jego los, postanawia urządzić przyjęcie w ogrodzie dla ich wspólnych przyjaciół. Przyjaciele stawiają się na wezwanie, a po chwili są świadkami kolejnego szalonego pomysłu Danny’ego. Otóż postanawia on przyczepić do krzesła ogrodowego kilkadziesiąt balonów i wznieść się w powietrze. Pomysł wydaje się wyjątkowo bezsensowny, do czasu, gdy krzesło wraz z siedzącym w nim Dannym unosi się w powietrze. A, że przy okazji zapomina on nożyczek, dzięki którym mógłby poodcinać balony i wylądować, skazany jest więc na igraszki losu. A los zrzuci go prosto na podwórko Glendy (Miranda Otto aka Eowina).

G’Day. Nie samą krwią i flakami kinoman żyje. Czasem ma ochotę na coś lekkiego, łatwego i przyjemnego. Może jakąś komedyjkę, może romansik, a najlepiej jedno i drugie. No i ja podobnie miałem ochotę na taki familijny filmik, całkowicie rozluźniający i nie wymagający żadnej pracy umysłowej podczas oglądania. „Danny Deckchair” nie zawiódł pokładanych w nim nadziei, choć właściwie przypadkiem trafił w moje ręce. Trochę pracy umysłowej jednak wymagał, bo polskich napisów nie uświadczyłem, a australijski akcent (nie wspominając o tym, że Rhys Ifans jest Walijczykiem) momentami nie jest zbyt łatwy do zrozumienia. No, ale dałem sobie dzielnie radę i z przyjemnością śledziłem przygody sympatycznej pary głównych bohaterów.

Nie nastawiajcie się na rewelację. Brak temu filmowi polotu „richardocurtisowego” (wspomniany wyżej NH), brak rozśmieszjących do łez dialogów, czy wzruszających do bólu scen. Jest natomiast klimat lekkiej komedyjki o zacięciu romantycznym. Nie ma zbytniego napuszenia, czy silenia się na moralitet czy też coś podobnego. Ot sympatyczny filmik dla całej rodziny, który za jakiś rok, dwa pewnie zostanie wyemitowany o 14:00 w TVN. Co nie znaczy, że nie warto go obejrzeć trochę wcześniej.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004