Idę z kumplem i opowiadam mu dowcip: Idą sobie kanibale. Każdy z nich na wieczorną kolację niesie ze sobą różne specjały: jeden niesie nogę, drugi rękę, trzeci kawałek torsu itd. Na końcu pochodu jeden kanibal niesie ze sobą dwie urny. Podchodzi do niego inny i pyta: „A ty nic nie będziesz jadł?”, a ten na to: „Jak to nie, zrobię sobie gorący kubek”.
Skończyłem opowiadać, a kumpel nic. Zdziwiony mówię, że to już koniec, a on się dziwi i mówi, że wcale nie było śmieszne. „Jak to nie?” pytam. A on na to:
– No, bo powiedz, po co mu były te urny wyborcze?!
Podziel się tym artykułem: